Relacja z pobytu w siedzibie Cenegi
Gdy wysiadłem z tramwaju jak na złość znowu zaczęło padać. Na szczęście dystans, który miałem do pokonania był niewielki. Już po chwili w oddali, między kroplami deszczu zobaczyłem dwóch przystojniaków. XtravaganZa i Mafioso - dość szybko mnie wypatrzyli. Wiedziałem, że to dzięki mojej idealnej fryzurze, która mimo okropnej aury prezentowała się idealnie.
Oszczędziliśmy sobie czułości i po uściśnięciu dłoni weszliśmy do budynku, szybki rzut oka na legendę i po sekundzie byliśmy już w windzie. Po jej opuszczeniu oczom naszym ukazała się sporych rozmiarów recepcja. Przez chwilę żartowaliśmy, ale teraz trzeba było zachować się profesjonalnie, wyprostowałem się i wypaliłem, "Dzień dobry, redakcja MafiaTown przyszła testować Mafię II, byliśmy umówieni na godzinę 10:00", natychmiast zorientowałem się, że ten patos pasowałby, gdybym miał na sobie garnitur, oczywiście nie dałem tego po sobie poznać. Miła Pani pokazała miejsca, w których możemy spocząć w oczekiwaniu na Konrada Rawińskiego, za którego sprawą mogliśmy przetestować grę.
Przyszliśmy z dziesięciominutowym wyprzedzeniem. Pan Konrad okazał się do bólu punktualny, przywitał nas dokładnie o 10:00. Przemieściliśmy się do pokoju "testowego", usiedliśmy na dużej sofie przed wielkim telewizorem. Nasz instruktor włączył Xboxa, po czym rozpoczął krótki, acz treściwy monolog opisujący wersję, którą za chwilę będziemy katować. Przyznam szczerze, że ciężko było słuchać, mając przed sobą menu główne gry. Opis jednak okazał się być krótki i treściwy. Na początku zaznaczę, że nasza trójka jeszcze nigdy przedtem nie grała na Xboxie, tym bardziej odetchnęliśmy się, gdy Pan Konrad zostawił nas samych, ratując tym samym od zrobienia wstydu MT. Szybko jednak okazało się, że nie taki diabeł straszny, bo sterowanie okazało się być proste i intuicyjne. Wystarczyło góra 10 minut, aby początkujący gracz nabrał wprawy.
Daruję sobie opisywanie fabuły, która wałkowana jest we wszystkich możliwych relacjach i od razu przejdę do wrażeń. Gra jest pełna smaczków - już w pierwszym zadaniu, które polegało tylko na dotarciu do domu, spotkaliśmy się z kilkoma; wróciliśmy z frontu, jest zima, kierujemy się do mieszkania słynnej mamusi, po drodze mijamy kiosk z gazetami, możemy zapytać sprzedawcę co wydarzyło się w mieście podczas jego nieobecności. Idziemy dalej, mijamy mężczyznę, który wylewa pomyje do kratki ściekowej, widzimy jak większość ludzi wokół nas naglę zaczyna spoglądać w niebo. Szybki ruch gałką i okazuje się, że ich uwagę zwróciły samoloty wojskowe wracające z frontu. Skręcamy za róg, mijając kobietę, która poślizgnęła się na chodniku, za nim starszy mężczyzna zabija okna lokalu deskami, okazuje się, że go znamy. Po krótkim dialogu dowiadujemy się, dlaczego zamyka interes. Zostało tylko kilka metrów do drzwi, za plecami słyszę dialogi starych znajomych - "Vito, to Ty?", dwóch NPC-ów przygląda się oknu jednego z mieszkań. Zatrzymałem się na chwilę, okazało się, że podsłuchiwali kłótnię małżeńską, zaraz jednak przestali, bo z tego okna w naszą stronę wyleciała doniczka. Po przestąpieniu progu, na klatce zauważymy czarnego kota - trochę pomruczał i wyskoczył za okno. Jego dźwięk sugerował, że nie miał miękkiego lądowania. Jest tego cała masa, nie muszę chyba obrazować, jak uprzyjemnia to grę.
Mieliśmy do dyspozycji cztery rozdziały - podzieliliśmy się tak, że każdy otrzymał po jednym. Misje są świetnie zbudowane, przemyślane i naszpikowane akcją. Po ukończeniu każdej z nich miało się wrażenie, jakby zrobiło się coś wielkiego. Zadania bardzo często przerywane są cut-scenkami - te są świetnie zrealizowane, bardzo często obfitują w humorystyczne dialogi, jednak ich dawka jest odpowiednio wyważona, abyśmy ani na chwilę nie pomyśleli, że Mafia to wesoła sielanka.
Chciałbym poruszyć kwestię automatycznego odzyskiwania zdrowia. Użytkownicy forum wiedzą, iż jestem zdecydowanym przeciwnikiem tego rozwiązania. Jednak to w wersji na konsolę zdobyło moją akceptację - styl rambo obfitował natychmiastowym zgonem, chwila nieuwagi, źle dobrana osłona i dead murowany. Mnie przypadła znana Wam dobrze misja "Buzzsaw", w której rozbijamy się po magazynie, szukając grubego Pana. Misja podzielona jest na dwa etapy - strzelanina i pościg. Pierwszy ukończyłem za trzecim razem, drugi identycznie, z tym że drugi tylko dlatego, iż zaimplementowany był system "ułatwiający", po kilku próbach gra staje się łatwiejsza, w tym przypadku została zmniejszona ilość radiowozów uganiających się za mną. A propos, policja jest wszędzie. Błąkając się po ulicach miasta, zdarzało się, nacisnąć nie ten przycisk, bohater wyjął broń i automatycznie usłyszeliśmy syreny radiowozu, Policja nie popuszcza - żeby się jej pozbyć, trzeba zmienić ciuchy i numery rejestracyjne w warsztacie. Możemy ułożyć dowolny napis, nasze auto jeździło z blachami o numerach "MT-666". Jak wiadomo dostępne będą dwa modele jazdy - realistyczny i casualowy. Ten pierwszy daje ogromną frajdę z prowadzenia wozu, ten drugi już żadnej i wątpię, żeby ktokolwiek z niego korzystał.
Muzyka w grze jest fantastyczna, usłyszymy wiele znanych kawałków. Dostajemy do wyboru 3 radiostacje i każda z nich serwuje nam przyjemność dla ucha. Jestem pewien, że większość kawałków po jakimś czasie zaczniecie podśpiewywać razem z radiem.
Mafia II została Mafią. Gra czerpie garściami od swojej poprzedniczki. Na naszej twarzy często pojawiał się uśmieszek w stylu "skąd ja to znam?". Ba, w tej części wreszcie zdradzono imię Salieriego! Gra przyciąga jak magnes. Gdy zaczynaliśmy była 10, gdy po raz pierwszy spojrzałem na zegarek była już 15! Skończyliśmy o 16:30, do tego czasu zdążyliśmy ukończyć dostępne misje po kilka razy oraz zbadać mechanikę rozgrywki. Jak wiadomo, nie możemy pływać, gdy wpadniemy do wody (która swoją drogą prezentuje się fantastycznie) gra automatycznie przeniesie nas na ląd, przejechanie z jednego krańca miasta na drugi przy pomocy autostrady zajmuje ok. 10 minut, samochód można otworzyć na dwa sposoby, poprzez zbicie szyby, albo otwierając zamek za pomocą prostej minigierki. Drzwi możemy otwierać na dwa sposoby, normalnie i z kopa. Mamy też możliwość okradać kasy sklepowe - szczególnie spodobało to się XtravaganZ'ie, który w ten sposób uzbierał na pomalowanie auta na różowo i poprawienie osiągów silnika.
Graliśmy w wersję, której kod był ukończony w 60%. Pomijając jedno wysypanie gry, nie było tego widać, dopatrzyliśmy się jednego błędu graficznego, a spadki FPS-ów można było policzyć na palcach jednej ręki.
Grało się fantastycznie, nawet z wyjściem do łazienki czekaliśmy do ostatniej chwili, po 6,5 godzinach gry niechętnie odkładaliśmy pada. Po teście z całą odpowiedzialnością mogę stwierdzić, że gra sprosta oczekiwania, a cena jest adekwatna do jakości produktu.
Komentarze