Jako że właśnie ukończyłem oglądać Twin Peaks Davida Lyncha, pozwolę sobie się wypowiedzieć w tym wątku ;).
Number one to zdecydowanie Kompania Braci. Jeżeli ktoś oczekiwał (np. Don Salieri) filmu dokumentalnego mógł się srogo zawieść. Czym byłby jednak wojenny serial bez silnych i mężnych rycerzy oraz amerykańskiego patosu? Zapewne kolejną Modą na sukces, lecz nie w tym przypadku. Gdyby ktoś mnie spytał o minusy tego serialu to długo bym milczał, po czym... nic bym nie powiedział. Z bohaterami zżyłem się idealnie, a w kilku momentach czułem nawet dziwne kłucie w sercu (!).
Zaraz za BOBem (Band of Brothers - Kompania Braci) jest wcześniej wspomniany Twin Peaks. Legendarny serial, który na zawsze zmienił oblicze telewizyjnych tasiemców. Z pozoru sielankowe miasteczko Twin Peaks skrywa swoje mroczne sekrety, zaczynając na morderstwie licealistki - Laury Palmer. Chylę czoło przed tym, kto po obejrzeniu sezonu pierwszego, był w stanie przepowiedzieć przyszłość drugiego sezonu, ka to zwykle w tych całych Lostach bywa. Perfekcyjnie zrealizowana niezatarta granica między snem a rzeczywistością.
Na pudle stoi również Prison Break, a właściwie jego pierwszy sezon. Klimat, klimat, klimat, choć słabszy niż w BOB i TP, jest naprawdę urzekający. Im później, tym gorzej, dlatego 3 i 4 sezon oglądałem z sentymentu do pierwszego.
Na koniec słynny Lost. Podobnie jak poprzednik, pierwszy sezon "zaledwie" dobry, drugi nieco gorszy, a dalej tylko sentyment. IMO przereklamowane i przewidywalne.
Anything is possible