To było wczoraj ale napiszę ;) Wystawiali nam oceny z zachowania, pani wyczytuje po numerach w dzienniku:
Pani: 12 - bardzo dobre, 13 - poprawne, 14(ja) - dobre
Trochę się wkurzyłam bo starałam się zachowywać w miarę, ale cóż...
Ja: Co?! dobre?! z jakiej paki?! Weź przestań!
Pani: No dobre za te i podobne odzywki, to i tak na kredyt Ci dałam.
Ja: Pff na kredyt to ja pani mogę w ryj dać!
Pani: Co? możesz powtórzyć? (naprawdę nie słyszała)
Ja: Eee nie ważne, (nie miałam ochoty na kazanie)
No a z tego co dzisiaj to kiedy pisaliśmy na biologii kartkówkę. Ja oczywiście nic nie umiałam.. (Tak wiem, jestem nieuk i leń :D) W pewnym momencie do klasy wchodzi wycha no i ... przedstawię to jako dialog:
Pani: Kasiu, wyrzuć te papierki, które masz pod ławką
Ja: Nie teraz, piszę kartkówkę
P: Podnieś je i wyrzuć
J: Zaraz
P: Teraz
J: Grr.. Dobra, kurde co za problemy...
(po wyrzuceniu)
J: Już, Ech ci Nauczyciele...
Oczywiście ona coś tam gadała, ale nie słuchałam :D Jak już nie ma się czego przyczepić to czepia się papierków...
Ale jeszcze tylko tydzień do ferii
