Smoleńsk 2010

A ja dam sobie reke uciac ze nie zatrzymali tego drania co okradl Przewoźnika.Nie wierze rosyjskim debilom
Obrazek
A mnie denerwują ludzie pewnej partii która nie mogąc znieść tego że PiS nie daje się wciągnąć w jakże inteligentne pyskówki na poziomie Palikota, "profesora" Bartoszewskiego czy Niesiołowskiego potrafi powtarzać w kółko jedno zdanie nie podając żadnego przykładu:"Kaczyński wykorzystuje katastrofę".
Niby jak? Nawet słowa nie powiedział o tym, widać,że traktuje to jak prywatną sprawę.

Natomiast Bronek cały czas ucieka od debaty, mimo, że obiecywał iż się zgodzi gdy Jarek też to zrobi.
Jarek potwierdził udział, a Bronek pewnie boi się pytania o gaz łupkowy, wzrost cen czy drugą Irlandię i pewnie zdaje sobie sprawę, że nie wpuszczono by już znowu na salę ryczących POwskich fanatyków, jak w debacie Tusk Kaczyński
'Masz pit bulla, który wygląda jak jamnik, gibasz się jak pi#%ny rezus, zachwycasz się panem Kunta-Kinte, marnujesz scieżkę towaru mojemu kumplowi, a na koniec puszczasz mi film o facecie w łódce

-No właśnie kim ty w ogóle k&^a jesteś, pajacu?'
Prawda jest taka, że w pewnym momencie PiS zyskał 16 oczek. Jeżeli zaś chodzi o Jarosława. No cóż. To już jest kwestia wartości, interpretacji jego intencji itp, więc trudno jest powiedzieć na ten temat coś konkretnego.
Obrazek
- M a f i a P B F -
Jak można doprowadzić do katastrofy prezydenckiego samolotu?Krótko mówiąc w 99% to zamach na życie całej "elity" polskiej polityki...Wina Rosjan...Nie oddają skrzynek, teczek z aktami, broń BORowców.Ta cała sprawa jest nieźle pokręcona... :-?
Obrazek
Skrzynki oddali już dawno, jednak to Polacy odczytali większą ilość nagrać których "nie udało się" odczytać Rosjanom.
muore il bandito, la mafia vive
Moze temat troche smierdzi staroscia, ale przypomnialo mi sie pytanie, ktore zadal kumpel zaraz po wyborach: "glosowales na Bronka, czy tajemnica?".

Nie musze chyba dodawac, ze tajemnica to nie byla
Crunk Ain't Dead, Ho!
Z racji, że noFo odświeżył temat, chciałbym podzielić się czymś, na co natknąłem się ostatnio przeglądając internet. Jest to strona, której autor wysuwa dość śmiałą hipotezę, która mówi, że katastrofa była zamachem. Do tego przedstawia szereg argumentów, które jakby nie patrzeć, zdają się tą hipotezę potwierdzać. Oto tekst z powyższej strony, który jest trochę długawy, ale polecam przez niego przebrnąć, bo jest bardzo ciekawy:

W 10 kwietnia 2010, w Smoleńsku nie było żadnej katastrofy samolotu TU-154M 101 z prezydentem Lechem Kaczyńskim oraz całą tzw „delegacją katyńską” na pokładzie. Załoga samolotu, prezydent, osoby towarzyszące, w sumie – umownie – 96 osób zostało zamordowane lub zaginęły w Polsce, a nie w Rosji. Był to krwawy zamach stanu z ofiarami osób całkowicie postronnych.

„Katastrofa smoleńska” była jedynie aranżacją medialną, mającą na celu wykluczenie śledztwa z terenu Polski i urządzenie jakiejś farsy w Rosji. To celem ukrycia tego faktu - zamachu stanu z użyciem siły i masowym skutkiem śmiertelnym postronnych osób.

„Katastrofa smoleńska” była jedynie manipulacją „okrągłego stołu” - nowym rozdaniem stołków. Jak za komuny lub później dopuszczano się skrytobójstw mających na celu właściwe uformowanie zestawu osobowego strony opozycji, która w składzie odpowiednich person miała układać się z bandziorami, tak teraz należało dokonać gruntowniejszej korekty tego składu. I tak się stało.

Nowością są tylko dwa nowe elementy tej techniki okrągłostołowej: podłączenie do gry Rosji i masowość zabójstw. Rosja jest wyeksponowana w tym zamachu, a nie jest świadectwo jej siły lub roli głównej ale słabości i głupoty. ZSRR nie dał się wmieszać bandycie Jaruzelskiemu w krwawe jatki w Polsce – bo ZSRR był bardziej odpowiedzialny i ludzki niż dzisiejsza Rosja, która jest słaba i chodzi na smyczy „określonych sił na Zachodzie”.

Obrazy medialne oraz ogólny charakter informacji nt. rzekomego zdarzenia, którego nie było, zdołały swą olbrzymią nawałą informacji zagłuszyć racjonalne spojrzenie na wypadki związane katastrofą. Do nawały gigantycznego zagłuszania włączono „tydzień żałoby” , gdzie w akompaniamencie ustawicznie nadawanego neurotycznego fragmentu muzyki maglowano w koło fakty będące relacjami z relacji. W trakcie tego zacierano fakty niewygodne, a podrzucano sfabrykowane. Prezydenta przywieziono w zalutowanej trumnie. Pochowano go bez sekcji zwłok w Polsce i identyfikacji ze strony uprawnionych przedstawicieli władzy państwowej. Aby i to kolejne przestępstwo zamaskować, ustalono pochówek na Wawelu, który swymi kontrowersjami w kolejny już raz odwrócił uwagę od istoty problemu.

Powiedzmy dobitnie raz jeszcze, tam w „katastrofie smoleńskiej” żadnych faktów „lotniczych” nie ma. Nie ma dowodów na to, że samolot leciał i rozbił się w lesie koło lotniska w Smoleńsku. Tam nie było katastrofy nie było też i zabitych w tej katastrofie.

Należy zauważyć bardzo proste i podstawowe fakty:

1. Nie ma ani jednego dowodu na to, że wypadek miał miejsce w rzeczywistości.

2. Nie ma ani jednego dowodu na to, że ktokolwiek z 96 ofiar rzekomej katastrofy opuścił terytorium Polski żywy.




Ad1.

1.10 Lotu samolotu Tu-154M 101, na terytorium Rosji, nikt nie widział.



1.11 Próby podejścia do lądowania Tu-154M 101, w Smoleńsku, nikt nie widział (Wiśniewski nie mówił prawdy twierdząc, że widział samolot, który lądował i natychmiast potem rozbił się – a był to samolot z polską szachownicą. Takie spostrzeżenie w warunkach tam opisywanych nie jest możliwe).



1.12 Momentu rozbijania się samolotu, którego fragmenty wraku widzieliśmy, nikt nie widział.



1.13 Na miejscu położenia wraku – krótko po wybuchu, który opisał Wiśniewski - nikogo żywego lub martwego nikt nie widział .




1.14 Czarna skrzynka nie została zabezpieczona w jej oryginale na miejscu rzekomej katastrofy i jako taka nie stanowi dowodu w sprawie.




1.15 Odstępując tu od chronologii wydarzeń podajmy; startu samolotu TU-154M 101 z lotniska w Warszawie nikt nie widział. Podkreślmy tu dwa dodatkowe zagadnienia.

- Nie jest znana godzina odlotu samolotu TU-154M 101 z lotniska na Okęciu.

- Fakt startu samolotu z lotniska w Warszawie nie może być dowodem na to, że samolot ten opuścił terytorium Polski jako sprawny statek powietrzy (aerodyna). Rozróżniamy tu oczywiście sprawnie lecący samolot, od wraku tego samolotu transportowanego w częściach.




1.16 Ślady zniszczeń środowiska – rzekomego miejsca katastrofy - sugerują wręcz eksplozję wielu ładunków wybuchowych, które w ten sposób utworzyły pas zniszczenia lasu – wzdłuż rzekomego tragicznego przebiegu lądowania - wlotu samolotu w las. Śladów tych nie mógł dokonać spadający samolot. Zniszczenia podłoża ściółki w lesie, a pokazane na pierwszych ujęciach filmu Wiśniewskiego świadczą właśnie o tym. Odsłaniają one błąd w inscenizacji.

Film Koli wykazuje zaś odwrotność, że tamta druga część lasu (wrak podwozia) jest nienaruszona, czym dobitnie świadczy o podrzuceniu tam skrzydeł i podwozia głównego. Gdyby bowiem fragmenty te odpadły od rozbitego samolotu to ślizgając się po podłożu zniszczyłyby to podłoże – tak właśnie jak na filmie Wiśniewskiego. Też widać tu błąd w inscenizacji. Samolot miał rzekomo nadlecieć od strony kamery Wiśniewskiego a spaść po stronie kamery Koli. Konsekwentnie więc; tak sfilmowane zniszczenia otoczenia powinny narastać a nie maleć. Licząc od kamery Wiśniewskiego do kamery Koli. Samolot bowiem, który leci na trawami bagien nie może tych traw niszczyć na pasie o szerokości 20-40 metrów i długości 100 metrów prawie - co widać u Wiśniewskiego. Fragmenty wraku, ślizgające się po gruncie, muszą zniszczyć wszystko na swojej drodze, zanim się zatrzymają - czego nie widać u Koli.

Czyli: film Wiśniewskiego powinien ukazać ograniczoność zniszczenia środowiska – tak ja u Koli. U Koli zaś powinno być widoczne pobojowisko takie jak na filmie Wiśniewskiego. Jest zaś odwrotnie.




1.17 Obrazy pokazywane na miejscu sugerowanego wypadku tupolewa nie bilansują części wraku jako całości samolotu, z którego fragmenty te mogłyby powstać. To dodatkowo bez przesądzania o tym, czy części tego wraku powstały skutkiem wypadku katastrofy lotniczej, czy też pochodziły od samolotu, wcześniej, celowo rozbitego za pomocą maszyn specjalistycznych. Bez przesądzania także o tym, czy fragmenty te pochodziły od jednego samolotu czy od wielu.




1.18 Fotografia składowiska wraku tupolewa 154 pokazywanego przez oficjalna stronę MAK jest prowokacyjna wręcz (nie wiadomo czemu ma to służyć).

-Ukazuje jedynie ok 40% samolotu jako całości.
-Brak tam 80% kadłuba w tym kabiny pilota w 100%.
-Brak foteli w 100%
-Brak podłogi wewnętrznej w prawie 100%.

Zdjęcie ukazuje – tak jak w lasku – marginalne zniszczenia statecznika pionowego co jaskrawo przeczy tezie o lądowaniu na plecach. Dodatkowo statecznik poziomy prawy stawia znaki zapytania co do swego pochodzenia. Część ogonowa – podobnie jak statecznik pionowy – nie wykazuje uszkodzeń potwierdzających wersję uderzenia o ziemię. Fragment ten jest tak oddzielony od części kadłuba, że wskazuje dobitnie na działanie sił odrywających (wzdłużnych do osi) - sprzecznych z tezą o oderwaniu tej części konstrukcji jako skutku uderzenia w ziemię. Siły wzdłużne do osi mogą być dowodem eksplozji. Tak samo o eksplozji świadczą oderwane materiały termoizolacyjne (na filmie Wiśniewskiego białe kłęby rozrzucone na długo przed szczątkami zalegającymi szczątkami kadłuba i ogona)




1.19 Lądowisko i rozbicie odbyło się w lesie. Podczas kiedy części wraku leża na polanie. Polanę łatwo rozpoznać na zdjęciach satelitarnych z daty przed 10 kwietnia 2010. Co za zbieg okoliczności...




1.20 Części wraku, szokująca poprawność – systematyka - ułożenia:
- cześć ogonowa kadłuba – do góry nogami – tyłem do kierunku lotu. Dodatkowo ogon ten leciał do tyłu co widać po charakterze wbicia się w ziemię.
- część przyogonowa kadłuba – do góry nogami – tyłem do kierunku lotu
- skrzydło lewe (podwozie) – do góry nogami – tyłem do kierunku lotu
- skrzydło prawe (podwozie) – do góry nogami – tyłem do kierunku lotu
- skrzydło prawe (końcówka) – do góry nogami – tyłem do kierunku




1.21 Części kadłuba wykazują wyraźnie efekt - eksplozję, co widać na „wyplutych” zawartościach kabin: okładzin kable etc. Fragmentu wraku autentycznej katastrofy lotniczej są rozrzucone a nie rozdmuchane tak jak to było widać na filmie Wiśniewskiego i kilku fotografiach.




1.22 Rozwleczone fragmenty samolotu i połamane drzewa miały świadczyć o fakcie katastrofy i jej przebiegu. Są jednak dowodem na fikcje katastrofy i jej prymitywną inscenizacje. Samolot nie mógł na tak długiej trasie gubić swe elementy konstrukcyjne, tracić część skrzydła, opadać, lecieć pod górę zbocza, przeskoczyć drogę samochodową przewrócić się na plecy i potem rozbić się – to równocześnie w trakcie jednej i tej samej katastrofy. Podobnie, ułamane wierzchołki drzew, które wciąż wiszą na drzewie – a jest tego wiele przypadków.

Jak to możliwe, że uderzenie samolotu z prędkością 250-300km/h pozwala na to aby odcięta skrzydłem korona brzozy pozostała na swym miejscu? Normalnie powinna rozpaść się w proch nie do rozpoznania, a tu wisi i ma być dowodem katastrofy lotniczej.




1.23 Elementy podłużnic kadłuba przechodzące z kadłuba na część ogonową - via wręga - są równo odcięte na prawie całym obwodzie przekroju kołowego ogona. Świadczy to sile osiowej , która oderwała ogon od kadłuba – a więc wybuchu, co wyżej nadmieniano. Dodatkowo wygląd tych uszkodzeń może być podstawą do podejrzeń o to, że podłużnice te zostały przecięte piłą lub podobne.





Ad2.





2.10 Osób wchodzących na pokład tupolewa w Warszawie nikt nie widział. Boardingcard (karta pokładowa) nie była podawana osobom mającym wchodzić na pokład tupolewa, a jej oderwany odcinek, jako dowód wejścia na pokład samolotu Tu-154M 101, nie istnieje.




2.11 Odprawa celno-paszportowa członków delegacji w Warszawie w dniu 10 kwietnia nie miała miejsca. Minister Arabski, który organizował odlot do Moskwy rodzin ofiar – po 12 godzinach od czasu ogłoszenia katastrofy nie posiadał „aktualnej listy ofiar”.




2.12 W Smoleńsku nie potrafiono podać nawet godziny uderzenia TU-154M 101 w ziemie. (Nie ma zatem też mowy o jakimkolwiek świadectwie zgonu jakiejkolwiek osoby – ofiary katastrofy - jako dokumentu spełniającego jakieś normy formalne).




2.13 Nie było jakiejkolwiek pracy ratowniczej nad wyszukiwaniem ofiar.




2.14 Nie było pożaru.




2.15 Władze Smoleńska podały, że samolot rozbił się ze 132 osobami na pokładzie. Wszystkie osoby zginęły. Duża cześć ofiar zginęła w ogniu i zwłoki są nie do rozpoznania. Wiadomość podano niemal natychmiast po alarmie.




2.16 Jak nie było akcji wyszukiwania ofiar, które mogły przeżyć katastrofę, to prawie natychmiast zaczęto zwozić trumny.




2.17 Nigdy nie podano, gdzie i jak odnajdowano ciała poszczególnych ofiar.




2.18 Można nawet przypuszczać, że ciała wielu zamordowanych pozostały w Polsce, a do Moskwy wysłano materiał DNA pobrany od rodzin ofiar, który to kod następnie podrzucono do obcych ciał. Kodów DNA ofiar nie wysłano bowiem do Polski celem weryfikacji ale odwrotnie zażądano pobrania takich od rodzin. Jakież są to zatem części wraku, skąd pochodzą? Nie wiemy, a to jest mniej istotne. Chociaż przypuszczalnie jest tu jakiś związek fizyczny lub pojęciowy polskim tupolewem 101. Biorąc pod uwagę ograniczenia czasowe – konieczność nakładu pracy ok 2-3 godzin na to aby normalny samolot typu TU-154M doprowadzić do takiego stanu jak to pokazano w TV – jest całkowicie uzasadnione stwierdzenie mówiące, że samolot z którego sporządzono te szczątki (70 minut lotu) nie mógł znajdować się na lotnisku w Warszawie o godz 7.00 krytycznego dnia. Powtarzając to co podano na wstępie można przyjąć, że:

- szczątki pokazywane w telewizji (Smoleńsk) pochodziły z samolotu bliźniaka, który został przemalowany na samolot 101.

- Alternatywnie: są to szczątki prawdziwego samolotu 101 podczas kiedy bliźniak samolotu 101 znajdował się w Warszawie krytycznego dnia ok godz 7.00 i odleciał z Okęcia do Smoleńska, podczas kiedy prawdziwy samolot 101 był już na miejscu w Smoleńsku, gdzie przerabiano go na wrak upozorowanej katastrofy lotniczej.

Tu możliwe jest nawet i to, z Okęcia nie wyleciał jakikolwiek samolot typu tupolew jako typ samolotu. Wystarczy, że coś wyleciało a to zafałszowano na start Tu-154M 101.Posuwając się dalej można podejrzewać, że samolot taki z Warszawy Okęcie w ogóle nie wystartował – bo go tam - FIZYCZNIE - nie było. Jest jednak wpisany rejestrach startu i lotu. Lub też był i wystartował ale o kilka godzin wcześniej – gdzie zafałszowano jedynie godzinę odlotu. Taka mistyfikacja jest możliwa w czasach techniki digitalnej. Pewne informacje nt. sygnałów lub ich braków można zafałszować droga działań hackerskich. Tego nie da się wykluczyć.



Należy zauważyć i podkreślić:

Wszyscy obserwatorzy medialni zgodni są co do tego, że odlot ten z Okęcia jako zupełny wyjątek odbył się bez jakichkolwiek świadków, którzy do tamtego dnia zawsze towarzyszyli odlotowi samolotu z prezydentem na pokładzie. Do dnia dzisiejszego godzina odlotu nie jest nigdzie oficjancie opublikowana

Zachodzi tu pytanie, co zatem stało się załogą i pasażerami? Otóż są przesłanki wskazujące na to, że osoby te zaginęły lub zostały zamordowane przed dotarciem do lotniska, czy samolotu. Tym tłumaczyć można brak ciał -pierwsze godziny- w Smoleńsku (Wisniewski, Bahr i inni), tym tłumaczyć można także wielkie mistyfikacje związane z obdukcją i identyfikacją zwłok – konieczność pobrania kodu DNA od członków rodzin. I nie po to, aby na podstawie tych kodów pozytywnie zweryfikować ciała ofiar ale po to aby ten prawdziwy kod DNA podrzucić obcym zwłokom ( zmasakrowanym do niepoznania). Niezrozumiałe dla rodzin ofiar warunki obdukcji, przesłuchań. Zwrot osobistych przedmiotów ofiar, które to przedmioty swym stanem zewnętrznym w żaden sposób nie pasowały do totalnie zniszczonych części wraku tupolewa. Podawanie naiwnych wręcz faktów o rozmowach telefonicznych ofiar z pokładu tupolewa, gdzie ofiary te dodzwoniwszy się do kogoś wypowiadały jakąś formułkę powitalną po czym nie odpowiadały na pytanie, bo rozmowa została przerwana. Np. Jarosław Kaczyński zeznał, że Lech Kaczyński dzwoniąc do niego o godz 6.00 rano poradził mu aby ten się przespał. Radę taką daje się wieczorem, a nie na początku dnia. Może to wskazywać, że właśnie wtedy słowa te były nagrane a prezydent już był w rekach zamachowców i jako poddany działaniom narkotyków – nagrywał frazy, które były mu dyktowane przez zamachowców. Długotrwały brak informacji co do identyfikacji bardzo dużej liczby ofiar wypadku w tym brak ciał pilotów. Brak listy boardingowej u ministra Arabskiego aż na kilkanaście godzin po „katastrofie” etc.



Reasumując.



W dniu 10 kwietnia 2010, do tupolewa, nikt z członków delegacji katyńskiej nie wsiadał w każdym razie żywy lub przytomny. Zwłoki ofiar dowieziono do Rosji później i to nie wszystkie. Okoliczności startu samolotu są całkowicie niejasne. Katastrofy Tu-15M 101 w Smoleńsku nie było – widzieliśmy jakieś szczątki samolotu i to nie kompletne. Szczątki te pochodzę z demontażu i podrzucenia do lasku i tam wysadzono to wszystko w powietrze. Zrobiono to bardzo nieudolnie. A co zauważył Shoigu w trakcie rozmowy z Putinem. Shoigu powiedział to do Putina przez zęby ale kamery TV ten moment złapały.

Zamach był przeprowadzony po polskiej stronie, a inscenizacja rzekomego wypadku przypadła stronie rosyjskiej. Zaplanowano, że wydarzy się spektakularny wypadek lotniczy na terenie Rosji. To celem - „oddania śledztwa w ręce Rosjan”. W ten sposób cały ciężar dowodowy pochodzi z Rosji, która jest niczym innym jak „pralnia faktów i dowodów”. To na takiej samej zasadzie jak pralnia pieniędzy wśród przestępców. Wielka dumna Rosja praczką brudów polskojęzycznej szumowiny.

Coż zatem czynić?

To proste, należy składać do polskiego aparatu ścigania żądania o wszczęcie śledztwa ws zaginięcia osób ofiar członków delegacji do Katynia w dniu 10 kwietnia 2010 lub dzień wczesniej. Polski aparat ścigania musi wszcząć postępowanie wyjaśniające w sprawie zaginięcia tych 96 osób. Fakt bowiem , że ciała tych ofiar widziano w Rosji nie uzasadnia do mniemania, że osoby te zostały pozbawione życia w Rosji. Jest absolutnie zasadne wymagać aby polska prokuratura udowodniła, że osoby te żywe i z własnej woli opuściły terytorium Polski. Należy zbadać cała drogę osoby zaginionej od momentu rozstania się z bliskimi do momentu opuszczenia terytorium RP. Tu jest ta wielka tajemnica. Poruszenie tego kamienia ujawni prawdę.

A to mogą zrobić nawet bliscy ofiar, ważne jedynie aby nie robić tego samotnie a wszelkie dane wykładać natychmiast w sieci.


źródło: http://zamach.eu/100728%20Katastrofa,%2 ... strofa.htm


http://zamach.eu

Nie wiem jak wam, ale mnie te argumenty dają do myślenia. Facet zdaje się wiedzieć o czym gada i wykłada na światło dzienne wiele niejasności. A jakie jest wasze zdanie na ten temat?
Było, minęło.
Poza tym widocznie tak musiało być. Kaczyński za dużo rozdrapywał katyń. Chciał prawy, dostał prawdę, ale za cenę jego życia i innych.

Niepotrzebnie dalej drążą ten temat. Idioci dążą do prawdy. Teraz mogę im powiedzieć co jest prawdą. Lecieli, jebneli w drzewo, i po ptakach. Po co jakieś dokumenty, przesłuchania, śledztwa itp ? Życia nikt im nie zwróci. Poza tym z Rucholami nie ma co zadzierać. Lepiej trzymać z nimi niż robić sobie w nich wroga.
ProGlitcherPL On YouTube | World War II Mod on MODDB | Blog Cukra
Wcale nie nie" było minęło", to w sumie się trzyma kupy. IMO tylko aż trudno mi uwierzyć, że NIKT, nie widział jak Prezydent RP wsiada do samolotu, to jest po prostu nie możliwe...zawsze media czekały na pasie startowym przed odlotem cykając fotki. Tam powinien być chyba ktoś z rządu- skoro to był rządowy samolot=rządowe procedury....
2 sprawa to to że na okęciu chyba pracują ludzie i widzą co się dzieje więc trudno by było lecieć bez świadków.

Ale...

Jarosław Kaczyński stwierdził, że ciało brata i bratowej było zmasakrowane i to mocno nawet(mówił coś o tym że chyba dołożono rękę z innych zwłok). Jakoś trudno mi sobie wyobrazić jak ktoś może zabić później ćwiatować, podpalać, szarpać, obijać tak aby upozorować przywalenie w ziemię z ogromną prędkością. Zakładając że samolot wykonywał w końcowej fazie ruch obrotowy to wypadkowy moment pędu wszystkich ciał musiał być tak duży, że obrażenia mogły wyglądać...nieestetycznie. Chyba tylko kompletni po***ańcy mogli by zrobić coś takiego. Poza tym medycy rosyjscy wykonywali sekcję- no chyba, że też byli podstawieni...
'Masz pit bulla, który wygląda jak jamnik, gibasz się jak pi#%ny rezus, zachwycasz się panem Kunta-Kinte, marnujesz scieżkę towaru mojemu kumplowi, a na koniec puszczasz mi film o facecie w łódce

-No właśnie kim ty w ogóle k&^a jesteś, pajacu?'
Minął równo rok od tragicznego wydarzenia pod Smoleńskiem. Chciałbym się dowiedzieć, jakie są Wasze emocje w dzisiejszym dniu, bo napewno nie takie jak rok temu. Chodzi mi o to, czy zmieniliście swoje poglądy co do tego wydarzenia itd.
No i co sądzicie o zmianie tablicy przez Rosjan, z tej którą rok temu powiesiły rodziny ofiar na tę dwujęzyczną w dodatku nie przedstawiającą rocznicy, na którą wybrały się ofiary katastrofy.

Moje odczucia co do samej rocznicy nie były tak wielkie jak rok temu. Emocje opadły i nie da się tego ukryć, jednak zmiana tablicy o której wspomniałem wyżej wywołała skandal, według mnie słuszny. Rosjanie tłumaczą się, że okoliczna ludność rosyjska nie potrafiła odczytać polskiego napisu, jednak czy to daje prawo do usuwania treści o poległych pod Katyniem polskich oficerach? Na dodatek zrobili to w nocy, nawet nie uzgadniając niczego ze stroną Polską. Nie pamiętam kto dokładnie rok temu przyznał, że zbrodnia katyński była winą sowietów, czy był to Putin czy Miedwiediew, teraz to chyba nie ma znaczenia, skoro usuwają napis jakby chcieli przekazać światu, że to nie ich naród skazał naszych rodaków na śmierć, w dadatku niehonorową.
muore il bandito, la mafia vive
Moje zdanie jest takie Rosja to potęga.Nie chciałbym iść teraz lub za kilka lat na wojne w która byśmy nie wygrali- mając nawet F-16 . Które Wszystkie kraje już wycofują bo się okazały jakieś rakotwórcze.
Rosjanie jeśli nie przeprosili to i tak tego nie zrobią bo kto ma przepraszać za to co zrobił Stalin? On już nie żyje a to on wydał rozkaz.
Polacy nie dobrze robią że pogarszają stosunki z nimi.Silniejszy zawsze dyktuje słabszemu.
Nie dziwie się że zmienili tablice bo Polacy napisali że sowieckiej zbrodni. To jest tak jakby w polsce była tablica upamiętniająca Polskie ludobójstwo. Oczywiście też mi się nie podoba to że ją zmienili.
Obrazek

Vito & Joe's Adventures -Mod for Mafia I
Minął już rok, a ja czuję się, jakby minęło kilka dni- gdyby nie rewolucje na południu Afryki chyba nie mielibyśmy "dnia bez Smoleńska". Mam wrażenie, że przez ten rok w Polsce zrobił się jeszcze większy syf, niż był.
Nie podoba mi się zmiana tablic przez Rosjan, ale my nic nie możemy na to poradzić. Myślę, że bardziej prawdopodobne od wojny polsko- rosyjskiej jest wojna polsko- polska (która zresztą ciągle się toczy). Ludzie młodzi, którzy chcą być wolni, chcą żyć w wolnym kraju kontra otępione przez telewizje i radio mohery, ludzie którzy nie widzą, jak są ograniczani.
Nie podoba mi się też to co robi Kaczyński- wykorzystuje katastrofę, żeby się pokazać, a przecież tam zginął jego brat.
Z niecierpliwością oczekuję na koniec tej farsy, bo cierpi na tym tylko patriotyzm Polaków.

A co do rocznicy to nie obchodziłem jej w jakiś specjalny sposób, szczerze mówiąc gdyby nie internet to bym o niej zapomniał.
Włączę się do dyskusji i powiem, że

- co do zamachu- to jest prawda, święta prawda, która jednocześnie objawiła się w aureoli Jarosławowi i Antoniemu:

http://img849.imageshack.us/img849/2570/7bf03fd2ffc805e82.png

A tak na poważnie: mając do wyboru opinie jakiegoś bolka wysnuwającego niepotwierdzone teorie, a raporty ekspertów, którzy się na tym znają i mają dostęp do nagrań i dokumentów niedostępnych dla każdego, to- no jak myślicie, kogo tu wybrać?

- co do tablicy: bardzo dobrze, że ją zmienili. Podali jasny powód: ma być po polsku i po rosyjsku. Stara tablica nie została wyrzucona, ale polaczki jak zwykle zaczęły toczyć pianę z pyska i opluwać wszystkich. Palenie kukły z wizerunkiem Putina, demonstracje, płomienne przemowy fuhrera Kaczyńskiego- myślicie, że na świecie nas za to podziwiają i popierają? Powiem Wam szczerze, że w oczach Anglików, Niemców, Włochów, Francuzów oraz Rosjan jesteśmy wybrednym i egoistycznym ratlerkiem strojącym fochy i obrażającym się o byle co. Nie boję się stwierdzić, że w Polsce przydałby się zamordyzm i zwiększenie praw policji, by wreszcie zaczęło się dziać coś pozytywnego.


A teraz pytanie ode mnie: co sądzicie o tych dziesiątkach tablic pamiątkowych, pomnikach, nazywaniu ulic, rond i szkół imieniem Kaczyńskiego?
Według mnie jest to poroniony pomysł z tego względu, że Kaczyński nie zrobił nic dla naszego kraju co mogłoby być powodem to nazywania ulic szkół itp. Jarek oczywiście będzie dążył, aby tak się stało. Ja do tego człowieka straciłem resztki szacunku. Nigdy go nie lubiłem, ale to co on teraz wyprawia przechodzi ludzkie pojęcie. Martwi mnie tylko to, że kupa jego zwolenników to ludzie młodzi. Czy oni nie mają oczu? Ogólnie dziś 10 kwietnia, rok po katastrofie czuję się jak każdego innego dnia. Mam dosyć dociekań Jarka, dlaczego PO uważa, że to nie był zamach. Od ponad roku nie spotkałem się z "Wiadomościami" bez informacji o katastrofie. Szczerze mam tego dość, rzygam tym wszystkim.
Sory, że dopiero dzisiaj się w tej sprawie wypowiadam, ale wczoraj nie miałem zbytnio czasu na to wczoraj.
Minął rok po tej katastrofie, a w Polsce jest jeszcze gorzej niż roku temu. W chwili tragedii wszyscy się jednoczyli, a teraz w 1. rocznicę tylko te faszystowskie manifestacje i wyzwiska. Nigdy nie widziałem opozycji, która siała aż taką nienawiść. Ich wyborcy (tj. mohery i pseudokatolicy) drą ryje przez megafony, wyzywają i pikietują przed Pałacem Prezydenckim. "Mordercy!", "Smoleńsk pomścimy", "Zdrajcy Polski"... No ludzie, jeżeli uważacie się za takich katolików, to powinniście wiedzieć, że Pismo Święte nakazuje żyć w przyjaźni i szanować bliźniego jak siebie samego, a nie walić takimi tekstami. Co za dwulicowość... Są największym źródłem złości i agresji w całej Polsce. To są faszyści, a nie żadni katolicy. A ten ich Führer też ma nieźle nasrane we łbie, to on jest odpowiedzialny za wszystkie nacjonalistyczne manifestacje i to on tak namieszał niektórym w łbach, że mamy tych moherów i innych wariatów. Jeszcze kilku posłów z PiSu się szarpało z policją, żeby przejść za barierki, bo chcieli wieńce złożyć... Żenada... Żeby taki ważny funkcjonariusz państwowy się szamotał z policją, wiocha po prostu i wstyd. Dobrze, że policjanci nie okazali litości parlamentarzystom, 2 posłanki zostały poturbowane, a Girzyńskiego powinni udusić jego własnymi okularami. Tak samo przegięli (już nie politycy, tylko ci pseudopatrioci), paląc kukłę Putina przed rosyjską ambasadą i krzycząc "Morderca!".... MEGA FACEPALM i tyle.
Mimo tych wszystkich idiotycznych zajść, jestem patriotą i kocham swój kraj oraz liczę na to, że w przyszłości będzie spokój, ład i porządek.
Ostatnią rzeczą, jaką facet chce oglądać na koniec dnia, jest żona - Al Bundy