Wygrywa Vito, jeśli o mnie chodzi, choć Thomas nie jest gorszy. Różnica jest taka, że Vito jest, według mnie, przystojniejszy, a dodatkowo zyskał w moich oczach w trailerze M3. (serio, ten facet jest jak wino - im starszy tym lepszy). Tommy nie jest brzydki, ale przypomina mi, nie wiedzieć czemu, Charliego Sheena. A to nie jest mój typ raczej.
Reszta też na korzyść bohatera drugiej części przemawia. W takim sensie, ze jest więcej emocji w historii. Twórcy bardziej brutalnie się z nim obeszli. Zmarła mu mama, ojca zabito, siostra wyszła za przegrywa życiowego i zerwała z bratem kontakt, dostał się do więzienia, spalono mu cały dobytek, gdy już się ustawił, zginęli jego koledzy: Henry, Marty, kto wie, może Joe też, i prawie wykończył się nerwowo jak miał zostać zabity Leo. Angelo też nie miał życia usłanego różami, ale... no przynajmniej znalazł kobietę, z którą najpewniej założył rodzinę i żył spokojnie i długo. Vito może nie mieć nawet tego szczęścia, jeśli ktoś go zabije w M3. Zakończy wtedy żywot mając tylko 43 lata.
To wszystko sprawia, że bardziej interesujący jest dla mnie Scaletta. Choć Tommy jest oczywiście nie do zastąpienia i powtórzenia :)