Rany, Tommy Gun. Ty to masz wspomnienia ze szkoły
U mnie to bywało nieco łagodniej... Od dwóch lat uczęszczam do szkoły średniej i w sumie strasznie wieje nudą. Najbardziej utkwiły mi wspomnienia z gimnazjum. Pierwsze dwa lata edukacji w nowej szkole przebiegały całkiem całkiem. Najmilej wspominam wuefistę, u którego większość lekcji przesiedzieliśmy poza salą gimnastyczną, graliśmy w ping-ponga, w dodatku zawsze mogliśmy słuchać na lekcji muzyki - jeden z nas przynosił jakieś głośniki, podpinamy telefon i jazda... Miła pani sprzątająca, z którą każdy w szkole w zasadzie rozmawiał, zawsze potrafiła coś doradzić
Atrakcyjna Pani od języka Angielskiego oraz nadzwyczaj wymagająca od języka polskiego... Gdy było cieplej, wypuszczali (tylko w obrębie szkoły) do dziś wspominam malownicze, zielone tereny szkoły, gdzie zawsze pod takim drzewem spotykałem się z kumplami.
Jeszcze taka nasza "moda" wśród moich kilku kumpli zaistniała na telefony komórkowe. Biolożka zawsze zbierała od uczniów i nie tylko, uszkodzone telefony komórkowe, które miały później zostać przekazane do jakiejś utylizacji. Nazbierało się tego całe pudło. Gdy nikt nie patrzył, każdy sobie podbierał po jednym. Mi w sumie udało się uzbierać z 15 sztuk w obrębie całego roku. Uszkodzenia tych telefonów polegały głównie na tym, że były albo już stare (choć nadal w pełni sprawne) albo po prostu nie miały baterii. Na sprzedaży ich zarobiłem łącznie jakieś 200 zł, a do dziś mam jeszcze SE K800i w świetnym stanie, który służy mi na zapas. Nie było to może fair w stosunku do nauczycielki, ale jeżeli moi kumple też to czynili... W dodatku nie ponieśliśmy z tego tytułu żadnych konsekwencji a jedynie czyste zyski
W sumie spokój zakłóciła decyzja prezydenta mojego miasta o zamknięciu kilku szkół w tym mojej. Mimo licznych protestów dyrekcji szkół jak i rodziców był nieugięty. Trzecią klasę ukończyłem w szkole, gdzie musiałem już dojeżdżać (przepełnione autobusy - kilka szkół pozamykano co automatycznie utrudniało dojazdy do nowych) ale jakoś się przechodziło. Kategoryczny zakaz wychodzenia z budynku szkoły plus bardzo konsekwentna pani szatniarka Halinka, która każdemu zaglądała pod nogi (czy nosimy buty zmienne).
Nigdy nie miałem problemów z jakimiś karkami, omijałem (i w sumie nadal to robię) takie towarzystwo, nie mam żadnych uzależnień, nie palę i nigdy mnie do niczego nikt nie namawiał. W sumie lata gimnazjum to jedne z najlepszych lat mojego życia.
Teraz jedyne co mam ze szkoły, to pogawędki na przerwach z kumplami oraz Nauka przez duże N. Wybrałem technikum, więc ubiegam się o wykształcenie średnie. Staram się najlepiej jak mogę, choć zabiera mi to masę czasu...
Ach i czego tak się rozpisuję... Polonistka z gimnazjum chyba osiągnęła swój cel.