czapel007 napisał(a):
jak ci się udało przejsc na veteranie wspomnianą misję?
Rzeczywiście, ta misja to prawdziwy sprawdzian. I za pierwszym razem udało mi się ją przejść sposobem. Kiedy już jest się w tym wesołym miasteczku, to jest tam taki mini-tor dla tych zderzanych samochodzików. Trzeba go obiec i schować się za płotem, wtedy wrogowie będą wybiegali tylko z naprzeciwka. Problem mogą stanowić tylko granaty, rzucane po drugiej stronie płotu, które i tak mogą nas zabić. No i rzeczywiście, przejście tej misji 'normalnym' sposobem jest hipertrudne, i przekleństwa oczywiście były, ale po 2-3 godzinach się udało, kluczem jest dobre rozstawienie claymore'ów to później wszystko idzie z górki, bo jak w dobrym momencie się je wysadzi to można posłać większość wrogów do piachu. Próby, próby i jeszcze raz próby.
czapel007 napisał(a):
Wracając do tematu. Ta misja"Death of Art" nie jest skonstruowana pod autoregenerację. Jeżeli autoregeneracja jest prawidłowo użyta to tylko podnosi frajdę z gry. A że niestety w większości gier rozgrywka staje się dziecinnie prosta, no cóż nie moja wina.
No więc właśnie, znacznie więcej jest gier, w których świetnie się spisał pasek życia. Naprawdę nie pamiętam gier, w których dobrze się spisała autoregeneracja. Zarzuć jakieś tytuły, z łaski swojej.