Wymyśl swoją misję w Mafii II.

Mnich napisał(a):
Han27 napisał(a):
Musimy teraz grozić bezbronnemu mężczyźnie bronią gdzie widać pasek zastraszenia. Gdy przekroczymy czerwoną linię serducho Franka nie wytrzyma i umrze...


To brzmi jak misja z GTA SA...

Nie przypominam sobie jakiejkolwiek misji podobnej do mojej z GTA SA. Chyba, że chodzi Ci o styl misji, albo złożoność. Jeżeli jednak chodzi, że taka misja była w SA to prosiłbym, żebyś podał nazwę.
Do dyskusji o tym czy Salerii żyje czy nie. Mieliście wymyślać misję, w nich może występować ;-)
http://www.recenzje-gier.net.pl<--- zabrałem się za gry. Wchodźcie i oceniajcie!
Mnich napisał(a):

Han27 napisał(a):Musimy teraz grozić bezbronnemu mężczyźnie bronią gdzie widać pasek zastraszenia. Gdy przekroczymy czerwoną linię serducho Franka nie wytrzyma i umrze...



To brzmi jak misja z GTA SA...


Nie przypominam sobie jakiejkolwiek misji podobnej do mojej z GTA SA. Chyba, że chodzi Ci o styl misji, albo złożoność. Jeżeli jednak chodzi, że taka misja była w SA to prosiłbym, żebyś podał nazwę.
Do dyskusji o tym czy Salerii żyje czy nie. Mieliście wymyślać misję, w nich może występować ;-)


Jest coś w podobieństwie ale nie tak dokładnie. Tam jest taka misja gdzie Triada przywiązuje włoskiego mafioso do maski samochodu i my musimy jeździć szybko, hamować ostro itp. aż nie powie nam wszystkiego co wie. To mi bardziej pasuje do Ojca Chrzestnego kiedy musimy np. przejąć biznes lub melinę i mamy "pasek nacisku".
"Najlepszym wypowiedzianym słowem jest milczenie..."
Yogii26 napisał(a):


Jest coś w podobieństwie ale nie tak dokładnie. Tam jest taka misja gdzie Triada przywiązuje włoskiego mafioso do maski samochodu i my musimy jeździć szybko, hamować ostro itp...


Dokładnie o to chodzi...nie żebym miał coś do CAŁEJ Twojej misji...ale właśnie ten moment z zastraszeniem mi się nie spodobał :-) Wybacz
muore il bandito, la mafia vive
Pamiętacie misje w mafii 1, gdzie Morello kilkakrotnie razy nam uciekał ? Pamiętam też, jak Tom z Pauliem pojechali do jakiejś restauracji czy coś podobnego, był to lokal w każdym bądź razie i poprosili do telefonu jakiegoś gościa... Paulie go rozstrzelał, ale okazało się, ze to nie on...


Do czego zmierzam.. Mogłaby być jedna misja w której udział bierze więcej niż 2 czy 4 postacie, w tym my, polegająca na likwidacji jakiejś mniejszej rodziny z innej dzielnicy, która np. zagraża naszym interesom w mieście, a dodatkowo z czasem rośnie w siłę. Po zebraniu żołnierzy załóżmy, że dostajemy polecenie aby ich zlikwidować póki jest wcześnie. Ktoś wybrał idealny moment, w którym cała ta rodzina zgromadziła się w jednym lokalu. (Mam na myśli głównie dowodzących), Podjechać tam na 4 samochody, obstawić wyjścia, na przodzie lokalu z 10 osób, którzy wyposażeni w Thomsony zaczynają walić po szybach restauracji, nie dając możliwości ucieczki żadnemu z członków rodziny. Misja dobra na początek rozgrywki, kiedy musielibyśmy się starać o szacunek w mieście. Wystarczy dodać kilka pikantnych szczegółów np. odbywająca się w okolicy narada radnych miasta, albo jakieś święto, ludzie chodzą ulicami etc., etc.

Podobne trochę do Bon Apetit ! z jedynki, ale tym razem żebyśmy to My byli górą.
"Chicago i Capone byli siebie godni. Do nauki tańca potrzeba pary, a miasto i Al byli stworzeni dla siebie" - Robert J. Schoenberg
Mnich napisał(a):
Dokładnie o to chodzi...nie żebym miał coś do CAŁEJ Twojej misji...ale właśnie ten moment z zastraszeniem mi się nie spodobał :-) Wybacz

Nie, no byłem poprostu ciekawy o co chodzi. Każdemu ma się prawo nie podobać :mrgreen:
http://www.recenzje-gier.net.pl<--- zabrałem się za gry. Wchodźcie i oceniajcie!
Tomasz napisał(a):
Pamiętacie misje w mafii 1, gdzie Morello kilkakrotnie razy nam uciekał ? Pamiętam też, jak Tom z Pauliem pojechali do jakiejś restauracji czy coś podobnego, był to lokal w każdym bądź razie i poprosili do telefonu jakiegoś gościa... Paulie go rozstrzelał, ale okazało się, ze to nie on...


Do czego zmierzam.. Mogłaby być jedna misja w której udział bierze więcej niż 2 czy 4 postacie, w tym my, polegająca na likwidacji jakiejś mniejszej rodziny z innej dzielnicy, która np. zagraża naszym interesom w mieście, a dodatkowo z czasem rośnie w siłę. Po zebraniu żołnierzy załóżmy, że dostajemy polecenie aby ich zlikwidować póki jest wcześnie. Ktoś wybrał idealny moment, w którym cała ta rodzina zgromadziła się w jednym lokalu. (Mam na myśli głównie dowodzących), Podjechać tam na 4 samochody, obstawić wyjścia, na przodzie lokalu z 10 osób, którzy wyposażeni w Thomsony zaczynają walić po szybach restauracji, nie dając możliwości ucieczki żadnemu z członków rodziny. Misja dobra na początek rozgrywki, kiedy musielibyśmy się starać o szacunek w mieście. Wystarczy dodać kilka pikantnych szczegółów np. odbywająca się w okolicy narada radnych miasta, albo jakieś święto, ludzie chodzą ulicami etc., etc.

Podobne trochę do Bon Apetit ! z jedynki, ale tym razem żebyśmy to My byli górą.


Hmm... to ja też miałem taką koncepcją tylko tutaj rolę tego "Szczęściarza" grałby senator, który w misji przedstawionej w gameplayu uciekł z budynku (moim zdaniem uciekł). Następnie drugą misją z nim była by ta misja, którą przedstawiłem w poście z misją. Bo te misję w Mafii były dla mnie ciekawe i za razem wkurzające ponieważ cel nam uciekał! :evil:
"Najlepszym wypowiedzianym słowem jest milczenie..."
Nazwa "Konwój", "Eskorta", "Zasadzka" lub coś podobnego.

Dostaliśmy od Dona zadanie, aby eskortować kilka ciężarówek wyładowanych bronią i innym eksplodującym stuffem. Ok, jadą 3 ciężarówki, w każdej po 3-4 chłopa oraz 2-3 auta osobowe wypakowane żołnierzami na full. Wszystko przebiega ładnie, pięknie dopóki pierwszy pojazd nie wjeżdża na podstawioną minę. Potem z każdej strony nadchodzą wrogowie. Strzelają oni także do nas z okien pobliskich budynków (snajperzy). Po całej jatce zostaje nam jedna ciężarówka (reszta zdewastowana, spalona - innymi słowy niezdolna do jazdy). Wsiadamy do niej i ją bronimy, ponieważ za nami jadą chłopcy chętni na tego typu towar. Po rozwaleniu ostatniego dojeżdżamy do jakiegoś magazynu. Koniec ;)
Kevin napisał(a):
Nazwa "Konwój", "Eskorta", "Zasadzka" lub coś podobnego.


Wydaje mi się, że coś takiego będzie dostępne w grze. Tyle, że nie będziemy osłaniac konwoju, tylko na niego napadać :-) Sami zobaczcie :
Obrazek
muore il bandito, la mafia vive
A będzie, będzie. Było kiedyś gdzieś to napisane :) Podczas tej misji będziemy używać MG42 :mrgreen:
Ja bym chciał taką misję,w której będziemy np złapani przez inna mafię i naszym zadaniem będzie uwolnienie się ze sznura(kiedy wcześniej byliśmy związani) i następnie uciec.Nie powiem,fanie by to wyglądało.;)
"Zabije cię twój najlepszy przyjaciel"
BladePL napisał(a):
Ja bym chciał taką misję,w której będziemy np złapani przez inna mafię i naszym zadaniem będzie uwolnienie się ze sznura(kiedy wcześniej byliśmy związani) i następnie uciec.Nie powiem,fanie by to wyglądało.;)


Nie wiem czy będzie taka misja, ale myślę że byłaby fajna. Moim zdaniem fajną misją byłoby uwolnienia Joe' go z rąk mafii bo np. z inną mafią mamy złe stosunki i oni denerwując się porwali Joe' go.
"Najlepszym wypowiedzianym słowem jest milczenie..."
Jako, że poprzednie misję się trochę spodobały stało się to dla mnie zachętą by nabazgrać coś jeszcze. Jak zwykle proszę o sugestie, komentarze, opinie i ostrą krytykę (nienawidzę gdy coś się komuś nie podoba, ale o tym nie mówi). Po głębszym zastanowieniu postanowiłem kontynuować styl poradnikowy bo w takim najwygodniej mi się pisze.
"Nie ma to jak dom."
Oglądamy klimatyczne intro gdzie widzimy wspomnienia Vito, podczas lotu samolotem. Pojawiamy się na płycie lądowiska i przechodzimy przez bramkę. Dostajemy cywilne ubranie, przepustkę, dowód osobisty oraz na pamiątkę broń. Po drodze warto zwrócić na detektywa który stoi pod ścianą patrząc na nas z ukosa. Nie podchodzimy jednak do niego, a idziemy dalej. Wychodzimy przez drzwi i jesteśmy na parkingu. Śnieg prószy, jest już późna pora. Po prawej stoi Joe paląc papierosa. Podczas filmiku wita nas serdecznie i wyznaje, że jego auto zabrała policja bo nie opłacił postoju. Musimy teraz dostać się do domu Joe'go. Tu gra oferuje nam wybór który ma wpływ na los następnych misji. Nie jest on poważny, jednak zadania różnią się później. Do rzeczy. Joe oznajmia nam, że można odbić jego auto, które stoi w garażu obok lotniska klucze ma jednak dozorca. Możemy też iść na piechotę... Wybór należy do nas. Zależnie co wybierzemy udając się odpowiednio w stronę miasta albo wejścia do budynku.
"Przechadzka."(Wariant bez wozu)
Jeżeli postanowiliśmy iść piechotą bo zdrowiej dla zdrowia Joe będzie nam opowiadał jaki jest wdzięczny za to, że nie wsypaliśmy go w przeszłości. W końcu dojedziemy do jednego z budynków. To jeszcze nie dom, ale nasz kolega ma sprawę do załatwienia w środku. Wchodzimy za nim do środka. Przyjaciel wyważa jedne z drzwi i wpada do środka. W pomieszczeniu siedzi jakiś mężczyzna, który ogląda telewizje. Zupełnie nie zwrócił uwagi na gości w domu. Gdy podchodzimy bliżej widzimy dziurę od kuli w jego głowie. Nagle do pomieszczenia wpada trzech mężczyzn z kijami bejsbolowymi (nie wiem jak to się piszę, proszę o wybaczenie). Możemy teraz załatwić to po męsku bijąc się na gołe pięści lub po prostu ich zastrzelić . Jak kol wiek postąpimy usłyszymy wycie syren. Musimy uciekać teraz nie na dach a właśnie na odwrót do piwnicy. Chwilkę biegniemy kanałami. Dochodzimy do drabinki po której się wspinamy. Teraz jesteśmy na środku ulicy. No właśnie. Środku ulicy. Joe'go potrąca nagle auto. I to nie byle czyje bo członków mafii. Odrzucają oni jedynie bezwładne ciało kompana na bok, a nam ironicznie radzą zawieść go do szpitala. Jak by nie patrzeć uwaga trafna więc bierzemy kompana pod ramię i prowadzimy do budynku służby zdrowia. Gdy dojedziemy włączy się filmik a misja zakończy się sukcesem.(Tu będzie następna misja, ale nie dzisiaj.)
"Przyjacielska robótka."
Podchodzimy do mężczyzny w białej koszuli krawacie. Ten jednak nie ma najmniejszego zamiaru oddać na klucza. Cóż trzeba to rozegrać inaczej. Czekamy jak mężczyzna pójdzie do ubikacji. Idziemy spokojnie za nim. Kiedy wchodzi do kabiny zachodzimy go od tyłu i dusimy. Przeszukujemy ciało gdzie znajdujemy klucz. Idziemy do garażu. Wsiadamy do auta. Wyjeżdżając z terenu lotniska widzimy przy bramie detektywa z pierwszej misji. Nie zwracamy uwagi i jedziemy dalej. Joe prosi nas o podjechanie pod dom jego kumpla, który jest mu winien kasę. Podjeżdżamy pod budynek jednak jest tam pełno policji. I oczywiście nas znajomy detektyw. No nic. Trzeba jednak jechać do domu. Joe jest strasznie poirytowany, ale i lekko przestraszony. Prosi nas byśmy zajechali do sklepu po parę wzmacniaczy. Wchodzimy do sklepu 24/7 i naszym oczom ukazuję się trójka oprychów grożących sprzedawczyni bronią. Czas spełnić obywatelski obowiązek. Wskakujemy za półkę z napojami i ostrzeliwujemy czterech bandytów. Nie są oni zbyt wymagający więc po chwili walki powinieneś sobie z nimi poradzić. Za uratowanie sklepu dostajemy darmowe piwo. Jedziemy do mieszkania gdzie włącza się filmik a misja kończy się sukcesem.(Tak jak w pierwszym)
http://www.recenzje-gier.net.pl<--- zabrałem się za gry. Wchodźcie i oceniajcie!
Pierwsze misje mogłyby być,ale ta ostatnia z tym sklepem? Co za mafiozo narażałby swoją rodzinę za życie jakiejś tam sklepikarki? Nikt by tak moim zdaniem nie zrobił i nie przejąłby się.
"Zabije cię twój najlepszy przyjaciel"
BladePL napisał(a):
Pierwsze misje mogłyby być,ale ta ostatnia z tym sklepem? Co za mafiozo narażałby swoją rodzinę za życie jakiejś tam sklepikarki? Nikt by tak moim zdaniem nie zrobił i nie przejąłby się.


Zgadzam się. Mafiozo, nie przejmowałby się takimi sprawami. Gdyby takie ziomki zaatakowali jego rodzinną restauracje to tak...ale zwykły sklep 24/7( i tu znów GTA SA się przypomina) :-)
muore il bandito, la mafia vive
Mnich napisał(a):
BladePL napisał(a):
Pierwsze misje mogłyby być,ale ta ostatnia z tym sklepem? Co za mafiozo narażałby swoją rodzinę za życie jakiejś tam sklepikarki? Nikt by tak moim zdaniem nie zrobił i nie przejąłby się.


Zgadzam się. Mafiozo, nie przejmowałby się takimi sprawami. Gdyby takie ziomki zaatakowali jego rodzinną restauracje to tak...ale zwykły sklep 24/7( i tu znów GTA SA się przypomina) :-)

Szczerze mówiąc zaskoczyliście mnie bo spodziewałem się krytyki w innym miejscu, ale to jest wasze święte prawo. Poczuwam się jednak do odpoweidzialności odeprzeć wasz "atak". Pierwsze: Vito i Joe jeszcze nie są żadnymi Mafiozami, a walka wywiązała się raczej z względów oczywistych. Wiadomo świadkowie itp. Co do sklepu 24/7. Ech był wieczór, a ja potrzebowałem sklepu i tak wyszło. Czy to aż takie zgapione z GTA SA? Trochę juz dla mnie lekko przesadzasz, ale to twoja opinia i szanuje ją.
http://www.recenzje-gier.net.pl<--- zabrałem się za gry. Wchodźcie i oceniajcie!