Ulubiona Postać

Moją ulubioną postacią jest Joe. Joe jest prześmiesznym, fajnym gościem. Choć można go traktować jako bezuczuciowego kumpla głównego bohatera, jest to typek z uczuciami. Choćby przeżywanie śmierci Marty'ego.
Regulamin to Omerta, a ban to obrzyn.
Mnich napisał(a):
The Iceman napisał(a):
Mnich napisał(a):
Dobrym przykładem jest Frankie Potts. Wierny rodzinie do końca panowania Dona Falcone, nie ostrzegł Vito o planie przygotowanym przez szefa a zakładam że będąc na tak wysokiej pozycji wiedział co się stanie ze Scalettą.


Kim jest ten Frankie Potts i o czym nie powiedział Vito.


A potrafisz czytać ze zrozumieniem? Podałeś moją wypowiedź, którą przy okazji wyrwałeś z kontekstu i teraz chcesz to interpretować :)

Mnich napisał(a):
Eddie również zapadł mi w pamięć. Jedna z sympatyczniejszych postaci [...] Z drugiej strony człowiek bez skrupułów, który nie ma litości na swoich wrogów. Dobrym przykładem jest Frankie Potts. Wierny rodzinie do końca panowania Dona Falcone, nie ostrzegł Vito o planie przygotowanym przez szefa [...]


Jak widzisz moja wypowiedź odnosiła się do Eddie'ego. Frankie posłużył mi jako przykład do tego, że Eddie nie znał litości wobec wrogów.

The Iceman napisał(a):
Może ktoś mniej więcej streścić postać Pottsa?, dlaczego został zabity, jaki miał wkład w fabułę?. Pisali też o jakichś powiązaniach z Jimmym. Dla mnie to głupie, bo ktoś kto przejdzie Mafię, zapomni o tej postaci. Bardzo dziwne podejście twórców do tego wątku.


Frankie Potts był agentem FBI pracującym pod przykrywką w celu rozpracowania rodziny Falcone. Działał w czasie gdy Vito przebywał w więzieniu a Joe pracował już dla Eddie'go. Wkład w fabułę miał taki, że omal nie zabił Dona Falcone. Joe miał wobec niego pewne podejrzenia, dlatego ten postanowił podłożyć bombę pod samochód szefa, został jednak przyłapany przez dwóch gangsterów ale pozbył się ich i zdołał wrobić jednego z nich w próbę zamachu. Po jakimś czasie Eddie odkrył że Potts podkradał im kasę z zysków, udał się do jego mieszkania i przyłapał go na pisaniu telegramu do FBI (chciał opuścić miasto ponieważ grunt zaczął mu się palić pod nogami). Tak się kończy jego historia.
Ogólnie mówiąc jego postać była stworzona w celu przekazywania pewnych informacji graczom o Mafii 2. Zdjęcia, opisy postaci, miejsc, etc. Nie widzę w tym nic dziwnego. Twórcy promowali swoją grę w ciekawy sposób.

Co do Jimmy'ego, to nie chodzi o naszego łysola, ponieważ jest to kompletnie inne uniwersum. Eddie i Potts porwali członka Greaserów, który nazywał się Jimmy, a następnie po długich torturach go zabili.


Ok dzięki za wyjaśnienie sprawy. Czekałem na premierę Mafii 2 ale nie śledziłem tego tak dogłębnie, i nie wiedziałem kim jest ten Frankie Potts. Co chciałeś przekazać tym fragmentem że Nie ostrzegł Vito, oni się znali?.
The Iceman napisał(a):
Co chciałeś przekazać tym fragmentem że Nie ostrzegł Vito, oni się znali?.


Po raz kolejny proszę abyś czytał ze zrozumieniem. Moja wypowiedź odnosiła się do Eddiego.

Mnich napisał(a):
Eddie również zapadł mi w pamięć. Jedna z sympatyczniejszych postaci [...] Z drugiej strony człowiek bez skrupułów, który nie ma litości dla swoich wrogów. DOBRYM PRZYKŁADEM jest Frankie Potts [...]
muore il bandito, la mafia vive
Henry - swojej kobiecej natury nie oszukam: patrzę na tego Sycylijczyka wizualnie i podoba mi się to co widzę. A z charakteru to już w ogóle super - męski facet, że tak powiem. Normalny, choć tajemniczy. Spokojny, wręcz wycofany, a mimo to babrający się w mafijnym świecie, który dla szarych myszek przecież nie jest. Bardzo szkoda, że go zabito, bardzo szkoda, ze nie dano nam jakiegoś DLC o nim albo nie rozwinięto bardziej tej postaci

Vito - powoli zatracam umiejętność pisania o nim w kontekście tylko Mafii 2. Aż chce się coś wspominać o trójce. W sumie za co go lubię opisałam w temacie "Tommy vs Vito". I nic więcej nie mam do dodania. Może tylko coś na obronę. Niektórzy mówią, że jest nudny, niewyrazisty. A ja to odbieram inaczej - to jest człowiek, jakim mogłoby być wielu z nas. Właśnie może przeciętny, ale normalni ludzie najczęściej tacy są - zwykli, z przyziemnymi problemami i pragnieniami, bez wzniosłych tekstów i akcji. Chociaż i to się może w Mafii 3 zmienić... Twórcy coś mówią, że niektóre zachowania mogą być lekko przesadzone... tak jak w tych dzisiejszych amerykańskich filmach. To nie musi być złe, jeśli z wyczuciem będzie zrobione, ale... z przesadą można przesadzić. No ale bywa.

Giuseppe - lubię go, bo mi przypomina pana z reklamy pizzy o takiej samej nazwie :D

Joe - czasami zastanawiam się jak Vito z nim wytrzymuje. Jak się uchlał i zabił barmana, który zrobił mu wielką przysługę, bo raczył w ogóle przechować pijaka do przyjazdu kogoś i nawet zadzwonił po tego kogoś (każdy inny wyrzuciłaby go po prostu za drzwi), to moja irytacja była nie mniejsza niż głównego bohatera. A mimo wszystko człowiek lubi Joe. To taki idealny przyjaciel głównej postaci, czy to w filmie czy grze. Nieidealny, raz dbający o przyjaciela-głównego bohatera, innym razem ściągając na niego nieszczęścia... Nudno to z nim nie jest. Zakręci się gdzie trzeba, załatwi jakąś rzecz - ogólnie więcej korzyści i pożytku niż balastu. Ja bym takiego kumpla mogła mieć.

Leo - starszy pan, a cwaniak i to dobrze ustawiony. Przebiegły i wzbudzający respekt, choć na pierwszy rzut oka wygląda na niewinnego dziadka z ławki pod blokiem. Też fajnie byłoby jakby więcej o sobie powiedział. Ubolewam, że nie mogliśmy osobiście odwieźć go do Lost Heaven :)

Marty - szkoda, że życie, czy tam los, nie dało mu szansy przeżyć więcej lat. Jestem ciekawa, kim by się stał? Czy zszedłby w końcu na ziemię i przestał mieć fałszywy obraz mafii? Ona sama pokazała mu, jak bardzo się mylił, szkoda tylko, że nie mógł zweryfikować swojego spojrzenia na świat. Ale tak to jest, gdy... dziecko w sumie jeszcze, wkracza w świat brutalnych zasad, w którym nie można podejść do poprawki błędu, tak jak to można zrobić w collegu...

Eddie - lubię go, choć nie wiem za co. Raczej nie chciałabym spotkać człowieka takiego jak on, ale mam wrażenie, że gdyby udało się zbudować jakąś relację, to byłby nie gorszym kumplem niż Joe.
Moje spojrzenie na samą historię zawartą w grze, jak i na postacie odgrywające w niej kluczową rolę, aktualnie nieco odbiega od wypowiedzi, którą zamieściłem w tym temacie przed dwoma laty. :)
Dlategóż... (tak, słowotwórstwo) myślę, że mogę podzielić się moimi aktualnymi refleksjami.

Vito tak jak kiedyś, tak i teraz wzbudza we mnie skrajne odczucia. Z perspektywy gracza, potrafię patrzeć na jego jedynie pod pryzmatem postaci grywalnej. Bohater nie ma jasno określonych cech osobowości nadających mu tego filmowego wręcz ficzeru. Zabija bez skrupułów, jakiekolwiek poczucia sumienia są mu obce (może poza sceną gdy umiera bliska mu osoba). Bohater pierwszej Mafii był na początku zupełnym jego przeciwieństwem, nadając wrażenie, że nie pasuje do przestępczego półświatka. To tylko potęgowało u gracza ciekawość jego dalszych losów w rodzinie. Vito to odpowiedni człowiek na odpowiednim miejscu od samego początku rozgrywki.
Może brak nakreśleń tych cech osobowości kreuje u mnie te odczucie, jako iż jest on pionkiem w grze. Nawiązując jednak do postaci Henry'ego Tomasino - on wcale nie był lepszy, ale... wydaje mi się postacią znacznie ciekawszą, niż sam Vito. Jego bliżej nieokreślona przeszłość i postawa intrygują. O wiele bardziej pasuje mi na głównego bohatera i to jego chciałbym widzieć w tej roli, przynajmniej w dlc. Najlepiej, gdybyśmy podczas rozgrywki poznawali stopniowo coraz to kolejne fakty z jego przeszłości. Chciałbym, by taki schemat utarł się w Mafii 3, gdzie głównym bohaterem również zostanie przecież twardziel :)

Co do postaci Joe... O nim wiele pisać nie trzeba. Najbardziej barwna postać. Odpowiada za jakieś 70 procent całego klimatu, jaki buduje gra. Dzięki niemu historia jest tak świetnym połączeniem poważnej tematyki Cosa Nostry z nutką zabawy i beztroski w tym poważnym, przepełnionym brutalnością świecie gry.

Joe już nie jest moją ulubioną postacią w grze :) Może z perspektywy czasu przestał mnie tak bawić jak to było na początku zmagań z tą produkcją... albo dojrzałem ma tyle by uznawać za bardziej wartościowe poważne wątki budujące fabułę niż dowcipy o lusterku w majtkach :) Miano te w moim prywatnym rankingu zajmuje Henry i to nie wcale nie zasługa mojej męskiej natury :)
ja lubie te osoby:
Joe: narwany facet i zabawny
Vito: trudno go nie lubić
Marty: drobny rzezimieszek który lubi być kimś większym
cron