Tu się zgodzę z przedmówcami, że istnieje ogromne ryzyko, że jak już się ktoś za to weźmie to stworzy coś strasznego pokroju ekranizacji gry "Hitman".
Jest późna noc, więc chyba pozwolę sobie trochę otworzyć umysł i wyciągnąć z niego własną wizję filmu na podstawie gry. Aktorów nie będę tutaj wymieniał co do jednego.
Detektywa Normana mógłby zagrać Tom Hanks, ale sądzę, że byłby też dobrym Tommym.
Vincenzo, cóż James Gandolfini jest całkiem podobny.
Sarah, może Sophie Marcau, ale tutaj zapewne większość chłopaków wybierze swoje ulubione, ładne aktorki. Ale poza tym jej uroda pasuje mi do okresu, w którym dzieje się gra, bo logiczne, że nie weźmiemy tutaj Jessici Simpson, choć wg mnie ta nie jest urodziwa. Teraz przyszła mi do głowy jeszcze Kate Beckinsale. Cóż, najwięcej rozwodzenia się nad rolą kobiecą : )
Paulie, Jack Nicholson.
Ralphie, Jude Law, mimo że gra z reguły pięknych i wspaniałych, to świetnie wystylizował się w filmie "Droga do zatracenia"
Sam, Daniel Craig, pasuje na wrednego sukinsyna, który zdradzi dla pieniędzy.
Ale dosyć tego, wymieniłem parę moich spostrzeżeń na temat aktorów, jednak w ekranizacji uważam, że należałoby stworzyć nową fabułę, pozostawić paru aktorów i namieszać w tym kotle. Gra ma świetną fabułę, ale jest dyktowana prawami gier, nawet w filmach akcji, a tym bardziej w życiu główny bohater nie zabija dziesiątek wrogów. A film, moim zdaniem powinien być dramatem, z kilkoma ciekawymi scenami akcji, ale bez efektownych pościgów i strzelanin. Raczej należałoby się skupić na dialogach, jak te w gabinecie Dona.
Sens byłby ten sam. Młody mężczyzna nie mając wiele do stracenia przyłącza się do Mafii, tam staje się kimś. Jednak z czasem zdaje sobie sprawę, że wyjście po bułki to dla niego walka o życie i nie ma miejsca, gdzie czuje się pewnie. Coś w rodzaju "from zero to hero", a potem z powrotem "zero", tyle że w bardziej efektownym stylu, nie w czasie podlewania ogródka, ale jakieś strzelaniny, ale takiej mistrzowskiej, gdzie nie lecą magazynki jeden po drugim, nie w hollywoodzkim stylu. To ogólny zarys, nie mam siły porywać się na dokładniejsze szczegóły.
Jeżeli chodzi o scenerię to powinna być ciemna, odrobinę mistyczna. Trochę komiksowa, czy baśniowa. Żeby było czuć, że to film na podstawie gry. To spore zadanie dla realizatorów ekranizacji. Dialogi zaś powinny być naturalne. Wiadomo, że Ci ludzie klęli i to klęli sporo, stosowano też swoisty język ezopowy, bo nie mówiono zawsze wprost o interesach. Przede wszystkim bardzo chciałbym, że film uchwycił tamte realia. Prohibicję, wielki kryzys. Ale także takie szczegóły jak silna waluta, czy papierosy bez filtra, o czym często się zapomina. Zresztą zapomniano o tym w samej grze.
Na koniec wspomnę o rzeczy najbliższej memu sercu. Muzyce. Tak jak w grze powinny się tam znaleźć kreacje orkiestrowe w tych momentach, w których muzyka ma budować nastrój. Ale także muzyka z tamtych czasów. W Grze oczywiście mamy utwory w klimacie lat 30tych, jednak większość z nich powstała po II wojnie. Zatem w miejsce muzyki z tamtego okresu, proponowałbym Roberta Johnsona, choć warto pamiętać, że nagrywał dopiero pod koniec lat 30tych, czy Blind Lemon Jeffersona, gdzieś lecące w radiu, słuchanym przez czarnoskórych robotników, od tak w tle.
Chyba tyle moich pomysłów na film, oczywiście mam też inne wizje fabuły, ale ten nastrój i tego typu fabuła obecnie wpadła mi do głowy.