Chcielibyście żyć w czasach 50 ? jak w Mafii II ?

@Don Salieri - do dziś historycy spierają się kiedy i jak zaczął się wielki kryzys. Poza tym dolar był o wiele mocniejszy przed 1914. Choć oczywiście Europa była po I wojnie w o wiele gorszym stanie, to gospodarka USA załamała się właśnie tuż po wojnie, przed dojściem Roosevelta do władzy.

A lata 50. i 60. mimo groźby wojny atomowej były pięknym czasem - Rock 'n' roll (zamiast discopolo), piękne panie z kwiatami we włosach (zamiast tych k* na ulicach) i samochody (zamiast koreańskich kloców).
@Down: Tak, masz rację to kwestia gustu. A tematem wątku nie był wlk. Kryzys, więc skończmy się spierać :)
"Czego mam oczekiwać? Hades moim domem. W ciemności uścielę sobie łoże."
(Hi.17:13)
Poza tym dolar był o wiele mocniejszy przed 1914


Nawet jeśli był silniejszy przed 1914 rokiem, to jakie miało to wtedy znaczenie? Wtedy problem polegał na czymś innym. Mianowicie gospodarka amerykańska szła łeb w łeb z gospodarką niemiecką. Dopiero wybuch I wojny światowej doprowadził do końca wyścigu, na niekorzyść Niemców oczywiście.

Choć oczywiście Europa była po I wojnie w o wiele gorszym stanie, to gospodarka USA załamała się właśnie tuż po wojnie, przed dojściem Roosevelta do władzy.


Amerykańska gospodarka akurat na "Wielkiej Wojnie" skorzystała. Główną przyczyną kryzysu było to, że drastycznie osłabione gospodarki europejskie bardzo wolno się odbudowywały, prowadząc pomiędzy sobą niekiedy wojny celne. Gospodarka USA była silna, lecz jednym z problemów był m.in. wzrost akcji, który spowodował podniesienie wartości aktywów należących do inwestorów.

A lata 50. i 60. mimo groźby wojny atomowej były pięknym czasem - Rock 'n' roll (zamiast discopolo), piękne panie z kwiatami we włosach (zamiast tych k* na ulicach) i samochody (zamiast koreańskich kloców).


To już kwestia gustu. Mnie osobiście te lata nie odpowiadają.
Wiecie, tak sobie myślę o tych amerykańskich latach '50 i dochodzę do wniosku, że to była fajna epoka. Wystarczy poczytać wspomnienia baby-boomersów, żeby sobie wyobrazić jak było przyjemnie. Ameryka przeżywała rozkwit gospodarczy, zachodziły zmiany społeczne i obyczajowe, konsumpcjonizm się rozkręcał, jedzenie było jeszcze dobre, bo nie stosowali jeszcze tylu świństw co dzisiaj (choć to wtedy zaczęli nad tym pracować). Klasa średnia się powiększała, posiadanie domu i dwóch samochodów nie było już ekstrawagancją. Stare dobre czasy, kiedy murzyn wiedział gdzie jego miejsce, kiedy benzyna była tańsza od wody, kiedy samochody się zmieniały z roku na rok na coraz to śmielsze modele... Nawet reklamy były piękne, z tymi uśmiechniętymi kobietami. Ludzie byli eleganccy, nawet robol chodził w berecie. Po mału wyszedł ludziom kij z tyłka i zaczęła się rewolucja seksualna. Rock 'n roll, dancingi, kina samochodowe i Harley Davidson były rozrywką młodzieży, która jeszcze miała normalnie we łbie, nie jak w dzisiejszych czasach gdzie Internet zastąpił większość przyjaciół. Wtedy pojawiały się różne wynalazki, była fascynacja podbojem kosmosu, z każdym dniem USA stawały się potężniejsze. Golden Fifties - ta nazwa nie wzięła się znikąd, coś w tym musi być.
Obrazek
Dokładnie! Już o tym pisano, więc nie będę powtarzał, że wtedy było lepiej niż teraz. Jak w słynnej piosence "Let the good times roll"...
"Czego mam oczekiwać? Hades moim domem. W ciemności uścielę sobie łoże."
(Hi.17:13)
Ja nie wstąpiłbym do żadnej mafii.Żyć w latach 50-tych też nie za bardzo bym chciał.Bo pomyśl-Realnie w Mafii nie miałbyś tak łatwo np:Jak w misji "Piła" to nie odradzasz się 10 razy tylko giniesz i nie wracasz.Poza tym byłbyś narażony na ataki innych gangsterów i policji.
Ja chciałbym w tych latach 50 - 80, ale nie jako Mafiozo tylko w Polsce. Za czasów PRL-u było 100% łatwiej niż teraz. Jednym słowem nie było AŻ tak źle jak wam się wydaje, a DLA MNIE nawet niekiedy było lepiej...
@up są trzy możliwości: kolega jest zawszonym komuchem, głupim gówniarzem albo kompletnie nie zna historii. Nasi dziadkowie (i ojcowie, bracia) walczyli za demokrację, tracili zdrowie i życie w walce z radzieckim reżimem (mój dziadek stracił rękę przez zakładowych komunistów w latach 60.). Mówienie, że wtedy było lepiej jest dowodem braku wiedzy lub swego czasu współpracy z czerwonymi. No chyba że ktoś czerpie informacje o PRL ze starych filmów (typu Kingsajz). W każdym razie POTĘPIAM wypowiedź przedmówcy.
"Czego mam oczekiwać? Hades moim domem. W ciemności uścielę sobie łoże."
(Hi.17:13)
Hades, nie podniecaj się, bo się spocisz i będziesz brzydko pachniał :-P
Tak się składa, że jesteśmy zbyt młodzi żeby się wypowiadać o sytuacji panującej w PRL. Możemy sobie zrobić opinię jedynie z opowieści swych przodków. Akurat błędne jest pojęcie, że w Polsce był komunizm. U nas, dzięki uporowi Polski, zastał socjalizm - lżejsza wersja komuny i zapewniam Cię, że to robi dużą różnicę. Tak czy siak, nie masz co generalizować a tym bardziej wyzywać przedmówcę, bo to jego opinia (z która się zgadzam, notabene) i ma prawo się wypowiedzieć.

Za "demokrację" "walczyli" górnicy i stoczniowcy - klasa robotnicza która cieszyła się większymi przywilejami niż reszta ludzi pracujących. Chcieli demokracji, to ją mają - a teraz są pierwsi do stękania jak im źle. Za PRL każdy miał szansę na pracę, na mieszkanie, na sanatorium, lekarza w szkole, na porządne wyszkolenie. Ludzie ze wsi wiele zyskali w tym okresie. Ale tego ludzie nie pamiętają.

Mojej rodzinie się dobrze żyło za czasów PRL. Babcia była kierowniczką łódzkiego P.P.H.U. Jubiler a dziadek kapitanem łódzkiej SB (zaraz będzie plucie jadem o dziadka... ). Były pieniądze i zawsze można było coś załatwić. Dzisiaj jest inaczej, bowiem ze zdobyciem towarów nie bywa trudno ale ludziom kasy brakuje.

W każdym razie nie jesteśmy na wiecu PiS-u, nie ma krzyża do obrony, także proszę Cię o nie wzbudzanie agresji swymi postami.

Moderacji się kłaniam nisko za offtop - już nie będę ;)
Obrazek
Oj nie będę pluł ale komunizm był. @xtravaganza, twoi dziadkowie niestety biedy komunizmu doświadczyć nie mogli z powodu objętych stanowisk.

Opowieści opowieściami ale prawda jest niezmienna, a teraz próbuje się "czyścić" brudy komunistów. Moja babcia zaznała w latach 40. REALNEGO głodu (tak jak w ZSRR). Owszem górnikom żyło się lepiej i każdy zarabiał jak tylko mógł. Ale w latach 50 niewinnych ludzi skazywało się na wyroki śmierci. Po "złotej dekadzie" Gierka ludzie stali za WSZYSTKIM w kolejkach. Po miesiąc bez mięsa czy masła się żyło. No i internowania oraz pałowania w latach 80. Teraz dokładnie na tvp kultura jest o tym program. Tęskniącym za komunizmem polecam.

Ps: nie popieram żadnej prawicowej partii.
"Czego mam oczekiwać? Hades moim domem. W ciemności uścielę sobie łoże."
(Hi.17:13)
To co lubię w PRL-u to to, iż człowiek cieszył się z małych rzeczy. Np: czekałeś na takiego Malucha kilka miesięcy (może i nawet lat), a gdy już Go kupiłeś to była taka satysfakcja... A w szkołach było o niebo lepiej (tak wiem o nauczycielach bijących linijką i klęczeniu na grochu, ale przy najmniej dyscyplina była...).
W mikroskali a i owszem zgadzam się - potwierdzeniem tezy dla muodźerzy (ort. celowa) mogłybybyć świetne filmy Barei z tamtego okresu. ;-) Jednak w w/w latach 50. był u nas Stalinizm i raczej nie było tak kolorowo.

Off: ciach! - to nie miejsce na takie pytania ;) - niv
"Czego mam oczekiwać? Hades moim domem. W ciemności uścielę sobie łoże."
(Hi.17:13)
Jescze pozwole sobie dodac pare slow na temat PRL, bo jak czytam wypowiedzi niektorych to mnie szlag jasny trafia. Tak sie sklada ze moj ojciec zyl i pracowal w czasach komuny, podobnie jak i moja matka i z ich opowiesci wiem ze nie bylo tak zle, a co do stania w kolejkach po kilka godzin, to fakt faktem bylo to bardzo meczace, ale czlowiek mial to co chcial, a teraz bez kasy to nawet zapalek nie kupisz jak jej nie masz. Co do rozrob i palowania to wygladalo to tak, ze jak ktos nie znal swego miejsca w szeregu, to uczyl sie "dyscypliny" w inny sposob. Tak, wladze sie wtedy nie szczypaly, nie to co dzis, ze pozwalaja na takie szopki jak ten smieszny krzyzyk pod palacem prezydenckim czy jakies nielegalizowane miasteczka pod sejmem. Co do wiekszych rozruchow stoczniowcow czy innych gornikow to tez nie ma co plakac nad nimi. Kilku zginelo, ale co niektorzy mysla ze bez powodu ZOMO do nich strzelalo? Nie wiem w 100%, ale znajac zycie to oni byli najwiekszymi prowokatorami i dostali po kuli aby inni troszeczke ochloneli i przestali rzucac kamieniami i innym scierwem w milicje (choc takie ostre decyzje nie sa podejmowane przez samego ZOMOwca, tylko odgornie). A jak jakis milicjant zginal to jakos nikt o tym nie wspomina, a tez to czlowiek ktory mial rodzine, dzieci i dom do ktorego mial wracac po pracy. Jakby ktos nie wiedzial to kazdy rozruch w polsce byl obserwowany przez moskwe i w razie wiekszego stresu mozliwa byla interwencja wojsk radzieckich. Tak jak grozilo nam to w czasie wprowadzenia stanu wojennego, ktory notabene byl bardzo dobra decyzja Jaruzelskiego. Kto wie czy gdyby nie stan wojenny, to po inrerwencji ruskich mielibysmy jeszcze jak i czym walczyc o demokracje. A opinie ze Jaruzelski zdradzil Polske wypowiadane przez wielkich historykow ktorzy w tym okresie skakali ojcu z jajka na jajko(mam na mysli znawcow PRL w wieku 20-pare lat) sa bardzo lekko mowiac nie na miejscu. Na koniec dodam cos od siebie, ci ktorzy tak najbardziej pluja na PRL(chodzi mi o politykow) sami wspolpracowali ze Sb. I ciekawe dlaczego co niektorzy biora emerytury wypracowne w tamtych latach. Czerwone pieniadze biora? Wielcy demokraci niech sobie demokratyczna emeryture wypracuja.





Wiem ze tak z deka nie spojnie, ale przekazalem to co mialem na mysli. Sorry za brak polskich znakow ale na telefonie bym z rok tego posta pisal.
nivener napisał(a):
Ależ panowie, temat jest w hyde parku, do tego nawet sama jego nazwa zachęca do dyskusji.

Well... :)
Podpisuję się wszystkimi kończynami za Twoją wypowiedzią, Dośka. Doskonale to napisałeś, oby to dało do myślenia młodym "znafcom" PRL-u. Tak jak napisaliśmy, za Komuny wcale nie było tak źle; był porządek i społeczeństwo miało względnie dobrze. Warto wspomnieć, że dzisiejsza "elita" ukształtowała się dzięki Polsce Ludowej. Wszystko czym są, zawdzięczają "komunistycznemu" szkolnictwu, "komunistycznym" zakładom pracy i "komuchom" w sensie generalnym. Zatem gardzą, w gruncie rzeczy, samymi sobą, bo są produktem Komuny. Odnośnie IPN, to największa zbieranina szmatławców i łachudr, działająca pod nadzorem PiS-u, powinni zamknąć tę "instytucję", bo kształtuje historię pod/na własną korzyść (cfr. krzyk wojenny PiS "Hańba! Precz z Komuną!"). Gen. Jaruzelski podjął słuszne kroki, o tym nie ma nawet co dyskutować.
PS: Mój pradziadek chodził do tej samej klasy z Jaruzelskim :-F
Obrazek
Hades16 napisał(a):
@Don Salieri Z tymi bójkami itd. mówię całkiem poważnie: taki Harlem ze słynnym Cotton Club na przykład - nie wyobrażam sobie, żeby w latach 20 zapuścił się tam jakiś biały (praktycznie jakikolwiek - czarnych przecież wtedy nie było) policjant, a jak wiadomo gdy nie ma kota... Owszem po wojnie tak - czasy się zmieniły, nowa fala emigrantów załagodziła nastroje. A wielki kryzys to nie było tylko parę lat "od do". Praktycznie od rozpoczęcia I wś Ameryka biedniała. Nieprawdą wg mnie jest też to że lata 50 były takie same jak 20 -już wystarczy popatrzeć na modę, muzykę i ogólnie "poluźnienie" obyczajowości

Jeżeli uważasz że 20 i 50 nie są takie same bo była inna moda,bo była inna muzyka to znaczy że coś nie dobrze z tobą jest.Nie chciałbym żyć w USA od urodzenia.Gdybym się urodził na Sycylii w latach np. 20,to tak,bo Mussolini był pod władzą i (raczej)nie było dobrze.Lub w Polsce na początku 20 wieku,wyprowadziłbym się do Ameryki,zaraz po skończeniu 1 wś. przed obawą rozpoczęcia 2 wojny światowej.Między 1920 a1950 zaszło dużo zmian w Ameryce.Tak czy inaczej niechciałbym mieszkać w ameryce choć z wypowiedzi w tym wątku są różne.
Od początku istnienia tego tematu odczuwam silne wrażenie, iż niektóre osoby mają przed oczami wizję lat 50. XX wieku promowaną przez popkulturę, która idealizuje tę epokę i pomija niektóre fakty.

Mało kto pamięta o tym, że to właśnie tej epoce zawdzięczamy większość dzisiejszych problemów społecznych. Niewiele osób bierze pod uwagę to, że to właśnie wtedy zaczęto pracować nad upolitycznianiem szkół, przetwarzaniem materiału szkolnego, tak by jak najbardziej zniechęcić uczniów do samodzielnego myślenia, w przypadku drugiego miało to miejsce głównie w krajach zachodnich. Zaostrzały się takie problemy społeczne jak konflikty pokoleń czy nihilizm, rzeczy bardzo charakterystyczne dla późniejszej rewolucji seksualnej.
Kultura i sztuka zostały zdominowane przez klasy najniższe. W latach 50. kultura we właściwej formie już praktycznie nie istniała, zastąpiono ją niewymagającą kulturą masową. Zamiast rozwijać się w miarę równolegle, tak jak to miało miejsce przed wojną, jedna kultura po prostu zdominowała drugą. Podobnie postąpiono ze sztuką, a w szczególności ze sztukami plastycznymi.
Do tego wszystkiego dochodzi wyścig zbrojeń, panika przed wojną nuklearną i konflikty na całym świecie.

Co więc w tych latach było takiego pięknego? Ja prócz wielkiego boomu technologicznego nie widzę w tej epoce nic pięknego. Te lata były po prostu narastającą bańką mydlaną, która pękła w latach 60. XX wieku.