Użytkownik Roku 2011 i 2012
1511
Dawno nic nie było, więc dorzucę historię sprzed kilkunastu minut.
Jadę sobie z mamą samochodem. W pewnym momencie zza zakrętu wyjeżdża ciemny Golf z niezbyt dużą prędkością i nagle, ale dość płynnie, zjeżdża do osi jezdni, a następie w rów. Oczywiście, zatrzymujemy się. W aucie było dwóch ludzi: kobieta - kierowca i mężczyzna - pasażer. Kobieta od samego wyjścia z auta zaczęła mówić, że zablokowało jej kierownicę, co było dość dziwne... OK, wyciągamy linkę holowniczą i już chcemy zaczepiać ją do Volva, ale nagle podjeżdża starszy pan większym Lublinem i zaczyna się "zabawa". Volkswagena trzeba było trzymać za dach, bo złapał straszny przechył, co groziło przewróceniem. Poza tym, pobocze było miękkie, więc samochód przeorał kilka metrów z jednym kołem w górze. W międzyczasie okazało się, że pękł przewód od wspomagania, dzięki czemu sprawa się wyjaśniła. Na szczęście, było się bez większych strat ;)
Jadę sobie z mamą samochodem. W pewnym momencie zza zakrętu wyjeżdża ciemny Golf z niezbyt dużą prędkością i nagle, ale dość płynnie, zjeżdża do osi jezdni, a następie w rów. Oczywiście, zatrzymujemy się. W aucie było dwóch ludzi: kobieta - kierowca i mężczyzna - pasażer. Kobieta od samego wyjścia z auta zaczęła mówić, że zablokowało jej kierownicę, co było dość dziwne... OK, wyciągamy linkę holowniczą i już chcemy zaczepiać ją do Volva, ale nagle podjeżdża starszy pan większym Lublinem i zaczyna się "zabawa". Volkswagena trzeba było trzymać za dach, bo złapał straszny przechył, co groziło przewróceniem. Poza tym, pobocze było miękkie, więc samochód przeorał kilka metrów z jednym kołem w górze. W międzyczasie okazało się, że pękł przewód od wspomagania, dzięki czemu sprawa się wyjaśniła. Na szczęście, było się bez większych strat ;)