To nie działa tak jak się wydaje, to siedzi gdzieś głębiej, głębiej niż sięga podświadomość, sam się nie raz o tym przekonałem. Cały czas się toczy walka, a żołnierzem jest dany człowiek to on wybiera w którą stronę chce pójść, Bóg dał wolną wolę.
Zło jest brakiem dobra, dobro jest brakiem zła. Złem jest szatan, dobrem jest Bóg. Czyli wszystkim co złe jest w wyniku działania szatana, a dobro pochodzi od Boga. Zło jest zaprzeczeniem dobra. Bez zła, dobro nie mogło by istnieć, tak jak przyjaźń bez nienawiści, jak kobiety bez mężczyzn - takie bardziej podejście filozoficzne.
Szatan równie dobrze może być po prostu przenośnią, taką jakich w Biblii i całej wierze pełno.
To czy wierzymy czy nie, nie wiem z czego to wynika, ja miałem w życiu momenty, kiedy zwątpiłem w to wszystko, ale finalnie nie raz zostałem w wręcz magiczny sposób uświadamiany, że Bóg istnieje. Znam również inne osoby, które miały podobne doświadczenia. Tak po prostu w bardzo dosłowny sposób.
Bóg nie musi spełniać próśb, nawet bym powiedział, że wręcz przeciwnie, można o coś prosić, prosić, ale nie powiemy Bogu co ma zrobić, bo On wie lepiej, stara się nas uchronić od tego, że nawet jeśli coś z pozoru wydaje się być dobre, to jakimś sposobem może prowadzić nas do grzechu. Ale mimo to i tak jeśli wydaje nam się, że coś poszło źle, Bóg nam czegoś nie dał, to potem wychodzi to na dobre. W sumie to do wszystkiego potrzebna jest po prostu wiara.
Są ludzie, którzy mówią, że nie wierzą, że gdyby Bóg istniał to by nas jakoś uświadomił, dał nam tego doznać. A Jezus jest tego idealnym przykładem. Sam Bóg zszedł na ziemię, zniżył się do poziomu normalnych ludzi. To nic, że było to 2 tys. lat temu, ale było. Kolejnym faktem jest to, że toczą się wojny, "Bóg pozwala na to, żeby ginęły miliony ludzi", ale to jest działanie Szatana, Bóg dał wolną wolę. I czasami nawet jak ktoś ma zginął, zostać rozstrzelany czy coś takiego i się modli, żeby to się nie stało, to czasami Bóg specjalnie odpuści mu późniejszego cierpienia, zabierze szybciej do siebie. Nie można w takim wypadku mówić o to, że Bóg nie istnieje, bo nie spełnił prośby, nawet jak chodziło o życie ludzkie.
Tego co jest po śmierci nie da się określić, ale trzeba zaufać Bogu, jak wiadomo już, że istnieje i działa, to też jako, że jest doskonały to nie okłamie ludzi, że po śmierci czeka ich raj. Raj dla każdego kto się nawróci. Można w ogóle nie wierzyć, grzeszyć (chociaż jeśli nie wierzymy to i nie grzeszymy bo robimy to nieświadomie, grzechy są tylko wtedy kiedy robimy coś świadomie i wiemy, że to jest złe), to i tak jak nawet w ostatniej chwili się nawrócimy, Bóg odpuści nam grzechy bo jest łaskawy i miłosierny.
Zaś jeśli chodzi o szatana to jest sprawa cięższa ogółem i dla mnie, bo skąd mierze się magia, jakieś klątwy (mimo, że brzmi to co najmniej komicznie i średniowiecznie to jest to faktem, szatan ma również moc), to wszystko jest działaniem szatana i złej mocy. Były przypadki, że rzucona klątwa czy czar przez jakąś opętaną osobę się spełnił. Oczywiście wszystko jest również kwestią wiary, bo jeśli nie wierzymy i to w odpowiedni sposób to można również spokojnie powiedzieć, że nic takiego nie istnieje, szatan i Bóg nie istnieją, co oczywiście jest nie prawdą.
Analogicznie czym są opętania? Bo to można doświadczyć na własne oczy w jaki sposób toczy się walka dobra ze złem. Wystarczy porozmawiać z egzorcystami jakie wielkie moce mają święte przedmioty na osoby, w których siedzi jakiś zły demon.
Jak wiadomo, Bóg jest istotą, której nie da się opisać słowami ludzkimi, tak samo jest z wiarą, to działa jeszcze w inny sposób niż w podświadomości.
Tutaj wejdźmy w strefę, której nie potrafię zrozumieć, ale działa, a jest nią oszukiwanie własnej podświadomości czy jakkolwiek tego czegoś nie nazwać.
Mieliście może kiedyś coś tego typu, że nie byliście czegoś pewni i mówiliście, że coś na pewno się stanie, albo na odwrót. Na przykład, że ktoś nie przyjdzie. W podświadomości będziecie mówili sobie, że na 100% nie przyjdzie, że nie, nie, nie ma takiej opcji, bo to, to i to, dlatego, dlatego i dlatego. Wtedy właśnie przyjdzie, zaś jeśli będzie odwrotnie, czyli będziecie pewni tego, to nie przyjdzie. I najlepsze jest to, że to działa. Niestety nie wiem jak można by to zaklasyfikować.
Oczywiście nie można wystawiać Boga na próbę i go sprawdzać, bo w takim razie może nam się od razu zacząć wydawać, że to wszystko to jeden wielki mit. Trzeba w tym trwać i po prostu wierzyć.
Co prawda trochę się rozpisałem na temat samej wiary niż walki o duszę, ale starałem się rozwinąć trochę myśl. Nie chcę nikomu narzucać swojego zdania, a wręcz przekonania. Może i trochę wyglądam jak typowy "katol" i moher, ale trzeba też zważyć na to, że jestem dość młodą osobą i trochę inaczej myślę niż starsze społeczeństwo.
Pozostawiam to wszystko do przemyślenia na wykładach o filozofii