Zemsta lepiej smakuje na zimno część 1

Jest to połączenie mafii klasycznej troszkę z GTA, oraz z mafijnymi porachunkami
Był ładny słoneczny dzień kiedy do Lost Heaven przyjechał jakiś nowy człowiek, jechał eleganckim drogim samochodem prosto z linii produkcyjnej, było to czarne lamborghini prosto z Włoch. Mężczyzna miał na imię Marco a nazwisko miał Galapago, był to wysoki szatyn o zielonych oczach, miał bliznę nad lewym okiem, powód walki na niby z jego kolegą Harrym, który był fanem zapasów. Jego przyjazd nie był jednak bez celowy miał ważną sprawę do starego Salieriego, który nie miał jeszcze pojęcia, że ktoś właśnie zabił rodzinę Franka, ta sprawa była bardzo ważna, Colletti właśnie wracał z Hiszpanii w bardzo złym nastroju i w bojowym nastawieniu. Marco znalazł bar Salieriego i wszedł tam tak, że chłopaki nagle stanęli przed nim.
- Ej ty! - Marco poszedł do Sama, a ten na niego spojrzał.
- Tak?
- Franco Colletti, znasz go?
- Tak znam, a co?
- Właśnie tu jedzie, ktoś zabił mu rodzinę, podejrzewamy jednak pewną osobę...
- A dokładnie skąd?
- Nie wiem, ale wiem, że jest on z Las Venturas skorumpowany policjant.
- Tenpenny! Kurde ten kutas zmusił jednego gada by zabił mojego ojca.... - Przyznał się Paulie i zaczął się spowiadać, to trwało i trwało ale wszystko wreszcie wyśpiewał, po chwili wycierał łzy z policzków.
- No już dobrze Paulie - Tommy go przytulił i obiecał że razem zabiją tego murzyńskiego szmaciarza. - Ale powinieneś przeprosić Vinniego, nic ci nie zrobił a ty go postrzeliłeś w ramię.
- Tak wiem. A gdzie on mieszka?
- W dzielnicy roboczej. - Paulie pojechał do niego z ciężkim sercem, postrzelenie niewinnego przyjaciela było raczej w stylu Sama albo samego Salieriego ni jeżeli Pauliego, który czasami chodził z nim na bilard, właśnie od niego nauczył się grać w tą grę, a teraz zachował się jak świnia, miał po prostu traumę, z którą sobie nie radził chciał zapomnieć, nigdy nikomu nie mówił co czuje, a skrzywdzenie jego przyjaciela było nie w jego stylu, ale trauma spowodowała, że nie wytrzymał i stało się, gdy już dojechał zapukał do niego, a Vinnie spojrzał przez wizjer, gdy zobaczył Pauliego bardzo zbladł, ale otwarł drzwi.
- Przepraszam cię za te ramię, nie jestem ostatnio sobą, chce mi się płakać a nie mam komu się wypłakać.
- Wejdź... - Vinnie wpuścił go do swojego małego mieszkania i zaczął go słuchać jednocześnie zaczął zmieniać sobie opatrunek, podczas rozmowy wszystko się wydało. Vinnie od zawsze nie lubił Tenpenny'ego, kto lubił takiego gnoja, który tylko brał kasę za ochronę gangu Salieriego, raczej nie dawał im ochrony, a kasę brał niby na ochronę a tak naprawdę nie interesował się obietnicą, którą złożył trzynaście miesięcy temu. - Salieri powiedział, że on już nie dostanie pieniędzy, możesz mi pomóc? Trzeba tylko przemyć mi szwy i założyć plaster na rękę z jonami srebra, ręka się leczy ale boli jak próbuję nią coś zrobić, a szczególnie kiedy chcę się podrapać po plecach, jestem praworęczny. Nie zrozumiałem dlaczego mnie nagle postrzeliłeś, co ja ci zrobiłem? Było mi przykro
- Od jakiegoś czasu jestem nerwowy w roku 1903 zobaczyłem jak jakiś sukinsyn zabił mojego ojca miałem jedynie sześć lat. Wybaczysz mi to?
- Tak, wybaczę. Chodź tu do mnie - Vinnie mocno go przytulił, Paulie się mu wypłakał w klatę, a po chwili poczuł się lepiej, jednak następnego dnia poszedł do psychologa, bo był na skraju załamania nerwowego, psycholog z nim pogadał i podpowiedział mu, żeby Paulie pisał pamiętnik, chłopak na niego spojrzał uznał to za niezbyt mądry pomysł, bo pamiętnik to raczej jest babska rzecz ni jeżeli męska rzecz, ale po chwili pomyślał w sumie dlaczego nie, jeszcze dostał receptę na leki na uspokojenie i coś na sen, bo nie mógł zmrużyć oka. Poszedł do baru, w ich pokoju do narad zastał też Franka, który zalewał się łzami.
- Hej Frankie, co się stało? - Ale Colletti nie zamierzał się odzywać, więc Lombardo zapytał Tommy'ego, który jednak udawał, że nie wie co się stało, ale cóż chłopak kłamać nie potrafił, nie był on taki...
- Cóż jego rodzina nie żyje, szefie zabiorę go do siebie. Sara wyprowadziła się do Kentucky do pracy... Więc mam pustą chatę, ale obiecuję, że zabiję Tenpenny'ego, niech ja go tylko dorwę, a zostaną po nim ubrania i kości...
- Tommy! - Krzyknął Salieri - Bawisz się w Sergia?! Weź nie bądź taki jak ten psychopatyczny karzeł, zemsta zawsze lepiej smakuje na zimno. Ludzie Baka i ludzie Morello zawiązali sojusz, my musimy wziąć ludzi Grzelakowskiego dla siebie razem z ich consiglierem, który kiedyś był wojskowym, jeżeli nie uderzymy w Sergia, to nigdy się nie przekonamy czy on zna tego policjanta.
- I kill son a bitch! - Wrzasnął Frank, nigdy w życiu nie był taki wkurzony, zazwyczaj był on cichy i spokojny, a teraz był rozgniewany.
- Szefie... - Tommy zaczął się bać Franka - Frank chyba ma gorączkę, prawda?
- Nie, nie ma gorączki, to nazywa się vendetta, on ma chęć zatłuc tego kto zabił mu rodzinę... Znając go to zaraz wprowadzi swój plan w życie.
- Cicho! - Frank zaczął pokazywać im kogo trzeba sprzątnąć, robił to tak obsesyjnie, że nawet Trapani zazwyczaj spokojny zaczął się bać
- Frank! Musimy najpierw stłuc Morello na kwaśne jabłko.
- Jeszcze raz mnie zdenerwujesz, to zbiję cię na kwaśne jabłko! I nie żartuję! Więc zawrzyj jadaczkę i słuchaj! - Colletti był teraz zajęty swoją żałobą i dlatego nie był on sobą, pojechał pod dom Sergia, a gdy go zobaczył złapał go i zbił go na kwaśne jabłko. Sergio się tego nawet nie spodziewał. - Słuchaj debilu! Gdzie jest Frank Tenpenny?! Odpowiadaj złamasie, bo inaczej złamię ci ptaszka! A tego byś chyba nie chciał.
- Wal się Colletti, gówno ci powiem! - Wtedy Frank bardzo go zlał.
- Odpowiadaj, albo skończysz z kulką w mózgownicy. - Morello zobaczył, że zazwyczaj uprzejmy consigliere złapał za luparę. - Cóż rybki zawsze są głodne, szczególnie piranie.
- Okej! Powiem, Tenpenny jest w starym porcie w dzielnicy roboczej! Ale zostaje tam to wtorku, a dziś jest sobota, więc do poniedziałku masz czas. Z nim jest ten Puławski... Ale Hernandeza nie widziałem, bo oni go zabili jakiś czas temu.
- A co mnie obchodzi jakiś Hernandez?! Weź się zawrzyj! - Powiedział Frank i zostawił go pobitego na śmierć po czym uciekł z miejsca zdarzenia, to było do niego nie podobne, zachowywał się jak rasowy morderca, wrócił do domu i się porządnie umył, rano zamierzał zamordować Tenpenny'ego. O szóstej rano obudził go budzik spojrzał i pomyślał, że pojedzie do baru po luparę i tommy guna, był zdecydowany na zrobienie największego błędu w swoim życiu. Miał klucze do warsztatu Vinniego, dlatego zabrał mu luparę, tommy guna, strzelbę i colta 1911, akurat musiał być cicho bo Vinnie spał przytulony do kija bejsbolowego, od zawsze był kawalerem, dlatego nie wiedział co Frank czuje.
Opowiadanie dobre, profesjonalnie napisane. Widzę, że połączyłaś historię z klasycznej Mafii z remakiem i modyfikacją Paulie's Stories. Jedyna drobna nieścisłość historyczna, to wymienianie przez Sama wiadomości SMS z Michelle – SMS-y wynaleziono dopiero w 1992 roku. Trzeba by było chyba zamienić te SMS na rozmowę telefoniczną.
2 część ukaże się pewnie niedługo... tam akurat Marcus Galapago z mojego autorskiego opowiadanka oraz Tommy zabiją Franka Tenpenny'ego i Eddiego Pulaskiego, a raczej pomogą im zginąć, ale to głupota chłopaków ich zabije... Ale to oczywiście chcę rozpisać ale też zapraszam na mój kanał na Youtube
https://www.youtube.com/watch?v=DWBV7qluJD0&t kiedyś będą coraz to nowsze gry... Pozdrawiam
Pardon (nie mam już pomysłu wszystko przelewam na fanfik, o którym opowiem przy innej okazji, dodałam trochę Grand Theft Auto, żeby było urozmaicenie)
Nazajutrz Tommy przyjechał do Pauliego, ale żeby obgadać to co powiedział mu Marco Galapago z tym planem zabójstwa dwóch skorumpowanych policjantów... Paulie nie słynął z wysokiej inteligencji, ale potrafił ugościć każdą osobę, która go odwiedziła chociaż raz w życiu.
- Paulie ja nie jestem przekonany do tego planu zabójstwa Tenpenny'ego i Pulaskiego...
- Tommy, ja też nie... Szczególnie, że kiedyś miałem konflikt z prawem...
- Co?! Coś ty narobił?
- Zabiłem chińską mafię przez co trafiłem do wojska.
Tommy nie wiedział co powinien mu odpowiedzieć dlatego siedział cicho jak mysz pod miotłą, ale po chwili wyjął kartkę z nieładnym pismem, którego prawie nie dało się rozczytać, ale coś tam się dało przeczytać.
- Marco dał nam kartkę, mamy podpiłować gałąź drzewa na rogu niedaleko stacji kolejowej, porzucić portfel z napisem pstro kasy nie ma... Bay! bay! wtedy błyskawica strzeli w gałąź i oboje chłopacy zginą zabici przez gałąź.
- Tommy, ale z drugiej strony - Zagaił Paulie - Po ich śmierci będzie lepiej. Przynajmniej wtedy Frank trochę wyluzuje, bo od śmierci March i Alice stał się nieznośny. A wiadomo kiedy pochówek?
- Tak, szef mówił, że to będzie pojutrze w piątek... - Głos Tommy'ego zaczął się łamać, ponieważ śmierć rodziny zostawia trwały ślad na psychice człowieka, a zwłaszcza śmierć dziecka to już całkiem... Angelo na chwilę się zastanowił czy faktycznie zabicie tych dwóch skorumpowanych gnoi coś da, jeżeli to pomoże Collettiemu to czemu nie zabić Franka i Eddiego? Nagle Tommy zauważył napis ZAMIESZKI W LOS SANTOS, do głowy Tommy'ego wpadła myśl, że powinien to pokazać Salieriemu razem z planem zabicia tych skorumpowanych szmaciarzy. - Paulie czy mogę zabrać tą gazetę?
- Tak, pewnie. Jeżeli jest tam coś ważnego to bierz ją i tak nie mam czasu, żeby ją przeczytać... - Paulie nie lubił czytać podobnie jak Joe Barbaro. Zamieszki w Los Santos przeraziły Tommy'ego, a co jeżeli teraz będą w Lost Heaven?
"Oby tylko Tenpenny i Pulaski nie zaczęli współpracować z Morello, bo to będzie nas koniec"
Kolejna część myślę napisać gdzieś może w październiku albo w listopadzie...
Przepraszam was, ale nie wiem niestety kiedy trzecia część się pojawi mam teraz bardzo dużo problemów osobistych, że niestety nie jestem w stanie nic wymyślić, zresztą czekam na nowy komputer czy dostanę go na gwiazdkę, jeżeli dostanę to nagram nowe gry i może wtedy coś wymyślę, póki co możecie wpadać na mój kanał Youtube zostawiam wam link pod spodem... jest warty odwiedzania, oczywiście mafia 1,2,3 oraz mafia 1 edycja ostateczna na pewno się pojawi, ale nie wiem dokładnie kiedy... a co sądzicie o nowej gta edycja ostateczna? Nagrywać czy raczej mieć to w nosie

[youtube]https://www.youtube.com/channel/UCFAM-NbBkuc0CASqBZqNvnA[/youtube]
Przepraszam, ale brakuje mi weny twórczej... cały czas przelewam tą wenę na moją książkę o Delgado... Do tego mam w 2022 dużo załatwiania... postaram się napisać kolejną część w najbliższym czasie, Frank zabije Tenpenny'ego przed pogrzebem, ponieważ ta czarna hiena zabiła jego rodzinę

Niech Nowy Rok przyniesie Ci radość,
Miłość, pomyślność i spełnienie
Wszystkich marzeń, a gdy się one już
Spełnią niech dorzuci garść nowych
Marzeń, bo tylko one nadają życiu sens!
W Nowym Roku wielu szczęśliwych tylko chwil.
Szczęścia w domu i wszędzie, gdzie będziesz.
Przepraszam was aktualnie brakuje mi już pomysłu... Ale na pewno będzie krwawa jadka
Jednak plan Marco i Tommy'ego nie wypalił przez co oboje dostali ochrzan od Salieriego i Collettiego, oczywiście ta informacja raczej rozgniewała tego drugiego. Był spięty, bo kolejnego dnia miał być pogrzeb jego rodziny.
- Szefie! Skąd mogli wiedzieć? - Zapytał Sam Trapani chcąc troszkę zgasić tą nieprzyjemną atmosferę.
- A ty się nie odzywaj Sam! Nic im nie pomogłeś! - Wrzeszczał Frank, przez to tylko zdenerwował Sama, który potrafił być spokojny, ale do czasu. W końcu wymyślił plan ostateczny.
- Big Biff powiedział mi, że Morello oraz rodzina Bak mają się spotkać z Pulaskim i Tenpennym na lotnisku, więc jest okazja żeby ich kropnąć.
- Kropnąć?! - Wrzasnęli jednocześnie Marco i Tommy.
- Tak kropnąć! Czy ja mówię po chińsku? Potrzebujemy tylko lupary, thomsonów, coltów i 10 granatów.
- A jak się nie uda? - Zapytał z strachem Paulie.
- To zestrzelimy samolot... - Dokończył Marco po czym spojrzał na zdziwionych kompanów, wtedy zginą dwie mafijne rodziny i dwaj skorumpowani policjanci, Salieri spojrzał na Franka po czym jednak oboje pozwolili im wykonać ten genialny plan. Tylko, że będzie mogło pojechać parę osób, bo na sali było obecnie 4 caporegime oraz 2 soldato, ale dla Tommy'ego nie było jakoś wielkiego problemu, żeby poprosić Ralpha o dwa samochody, jak teraz tego nie zrobią to nigdy tego nie zrobią, a wtedy będą takie same zamieszki jak w Los Santos... A podobno tam ginie coraz więcej kobiet w ciąży, oraz niemowląt i małych dzieci.
Chłopaki dostali bronie tak jak ustalili z Salierim i dostali te samochody. Musieli być na lotnisku jak najszybciej, dlatego Marco i Tommy przekraczali dozwoloną prędkość, przez co klimat przypominał troszkę need for speed, policja nie dała rady ich dogonić bo zdążyli przeskoczyć przez most zwodzony prowadzący na wyspę centralną.

Dwadzieścia pięć minut potem
Tommy i Marco jechali zabić tych imbecylów ale jak na złość zepsuły im się samochody, przez co musieli iść z buta, mieli szczęście bo mogli już zabić Eddiego i Franka, dostali po paru kulkach z lupary i był świety spokój, ale teraz zostało im zestrzelenie samolotu, co było już tak zwaną p-p-peace t-t-the c-c-cake jak to zwykle mówił Ralph... Samolot oczywiście się rozbił zaraz po wystartowaniu

Przepraszam ale brakuje mi pomysłu
need for speed, zrobiłam w grze mafia the city of lost heaven jak znajdę ten fragment to go nagram, bo to było szalone

Znalazłam to co pisałam ów! ale się bałam! że będę musiała od nowa nad tym ślęczeć, a właśnie teraz nie mam do tego głowy bo pracuję nad książką
Rozbicie samolotu wywołało sensację na skalę całych Stanów Zjednoczonych Ameryki, najnowszy samolot rozwalił się o 5 po południu.... Samolot miał obrać kurs do Europy Zachodniej, w której trwała śmiercionośna walka... Podobno prezydent Rosji miał dostać od Morello pieniądze, za to, że zabije Dona Salieriego jak ten przyjedzie na Sycylię do swojej rodziny... ale teraz już tego się nie doczeka... Tommy martwił się o swojego szefa, tak jak Marco o swojego, ale oboje to przyjęli z epickim spokojem, że nawet sam Frank był w szoku gdy słyszał, jak ten mówił o Morello, nawet Michael też się zdziwił.
- Niech im ziemia lekką będzie panowie! - Krzyknął wstawiony już Salieri i nalał po kieliszku szlachetnego trunku, jakim jest whisky.
- I ty to tak spokojnie przyjmujesz, Ennio? - Zdziwił się Frank, który tez miał też biuro rachunkowe w Oak Hill...
- A co mam innego robić? Płakać za tym... tym - Salieri zaczął klnąc, że nawet Nathan się przyłączył, a pan Grzelakowski rzadko kiedy klnie, ale zdarza się...
- A ty co o tym sądzisz Nathan? - Zagaił go Colletti.
- A niech sobie klnie jak lubi, ja akurat próbuje znaleźć dowody winy w gazetach ale nic nie ma napisanego...
- Dowody na?
- Zamieszki w Los Santos... Ty nic nie wiesz?! Frank... Morello dał kasę Tenepenny'emu i Pulaskiemu a ci rozpętali niezłą apokalipsę... Już nie ma nic w Los Santos... Czarna dziura, że Lost Heaven przyjmuje uchodźców z tamtego miasta razem z Empire Bay oraz New Bordeaux. Te trzy miasta stworzyły solidarność trzech miast, dlatego około 30 tysięcy mieszkańców Los Santos ma dokąd iść, ale miasta takie jak San Fierro oraz Las Venturas, teraz po zabiciu tych paru osób będzie spokój. To tak nakręciło Eddiego Burskiego, że zaśpiewał po Angielsku narodowy hymn Polski, dlatego wszyscy w barze stanęli na baczność nawet klienci. Eddie i jego przyjaciel Harry to ładnie zaśpiewali.
Po śmierci Tenpenny'ego, Pulaskiego, braci Morello oraz braci Bak zakończyły się zamachy w Los Santos, oraz tak jakby nie doszło do tego samego w Lost Heaven, było cudownie, w końcu i humor Franka wrócił na poprawne tory, że postanowił się umówić na gorzałkę z Michaelem do kawiarni „The lost Haven” firmy, która była bliźniaczą firmą kawiarń „McCafé”. Umówili się na osiemnastą w umówionym miejscu było to ciche miejsce blisko toru wyścigów konnych, Frank poszedł tylko do fryzjera a potem do sklepu z odzieżą męską, wybrał sobie jakąś szarą bluzkę z krótkim rękawem oraz spodnie z dziurami na które była duża moda, były one przez niektóre osoby uwielbiane, ale większa część społeczeństwa sądziła, że te spodnie są bez sensu, moda zawsze powraca.
- No i jak wyglądam? - Zapytał Frank młodej sprzedawczyni.
- Bardzo dobrze, do tego bym jeszcze wzięła skórzany pas, najlepiej czarny, bo ten kolor pasuje do wszystkiego, a panu akurat doda on uroku, czytałam o tym co się stało na naszym lotnisku taka tragedia...
- No to prawda, ale tamte ludzie przyczynili się do śmierci mojej żony i dziecka... Boli mnie bardziej to, że wtedy zachowałem się jak psychopatyczny dupek, złapałem za broń, a ja nie mam tego w zwyczaju... Kiedyś jak byłem soldato to trzeba było, ale nie zabijałem nikogo. - Sprzedawczyni podrapała go po plecach.
- Dobrze pana rozumiem kiedyś straciłam męża, był on gangsterem dostał kulkę w głowę, do tego teraz bardzo boję się pewnego psa, który jest łazęgą.
- A jeżeli ten łazęga to pani zmarły mąż?
Frank sam w to nie wierzył, zawsze był rozważny, ale kiedyś oglądał film o mężczyźnie który po śmierci obudził się psem, więc myślał, że to teraz dzieje się na jego oczach, bo niby dlaczego łazęga chodzi do tamtej młodej kobiety? Takie rzeczy nie dzieją się zwykle zbyt często, chociaż się to zdarza, na przykład psy ratują ludzi z lawin, z wody, oddają za ludzi życie, wynoszą niemowlęta z ognia, ale to ostatnie zdarza się pewnie bardzo, bardzo rzadko. Od śmierci jej męża dziewczyna już nigdy się nie zakochała, minęło dopiero 2 lata, miała z nim dziecko, które miało teraz 3 lata, nie pamiętało go w ogóle, nikomu o tym nie mówiła jak zginął stało się to wtedy jak chciał on uratować beagle'a którego bił właściciel, który był zapatrzonym w siebie myśliwym.
- Nie wiem, ale w sumie mam coś mocnego pisałam scenariusz na poczekaniu. - Po przeczytaniu tego co ona napisała Frank wzdrygnął na słowa "a jeżeli Natan jest psychopatycznym lekarzem, który ma milutki wygląd ale tak naprawdę jest on świrem, który ucina ludziom głowy, dlatego Emilia bierze na wypadek swój nóż myśliwski jakby ten zaczął jej robić coś niezbyt fajnego."
- Mocne czekam aż to zobaczę w telewizji - Frank się uśmiechnął kochał takie klimaty, zapłacił i poleciał ubrany w nowe ubrania na spotkanie, oczywiście powiedział swojemu nowemu przyjacielowi o tym scenariuszu, Michael też był fanatykiem takich seriali, ale potem Frank mu powiedział że to były jej pierwsze wrażenia odnośnie nieznajomego.
- Frank, ale ty wiesz, że takie rzeczy się dzieją znaczy no wiesz przemoc domowa u adwokatów, sędziów, lekarzy, szanowane osoby coraz częściej są katami w życiu prywatnym... - Michael nalał im po kieliszku.
- Tak zdarza się, ale to często zdrady, alkohol, narkotyki, policjanci też potrafią być potworami...
- Tak wiem Frank, wiem... Tenpenny to był potwór, Pulaski też, ale cały czas mam z tyłu to co powiedział mi Paulie. Powiedział, że gdyby nie te dwa błazny ludzie mieli by rajskie życie, nie było by C.R.A.S.H.
Tymczasem Paulie był na terapii u swojego terapeuty, ta terapia nic mu nie dawała poza tym, że brał ogłupiające go lekarstwa, po których nie myślał co robił, terapia powodowała u niego początki depresji, op czym on powiedział swojemu lekarzowi, ale ten nie brał tego na serio, bo jego zdaniem panicz Lombardo dramatyzuje.
- Ja nie dramatyzuję! I się wypisuję! Do widzenia panu! - Paulie wstał i natarczywie wyszedł z gabinetu lekarza, po chwili poszedł na recepcje poprosił stanowczym głosem swoją kartę pacjenta, którą uzyskał od razu. Po wyjściu z przychodni usiadł na ławce i po prostu się popłakał, płakał przez dwadzieścia minut, tęsknił za swoim ojcem, którego stracił jako sześciolatek, był świadkiem jego śmierci, miał też matkę, ale ona go o to obwiniała, że to przez niego on zmarł, bo go nie upilnował. Słyszy to nie przerwanie od 33 lat, to tylko pogłębia jego depresję, czasami wolał umrzeć niż żyć dalej.
- Przepraszam, ale czy coś się stało? - Zapytała go kobieta w młodym wieku. Paulie wzruszył ramionami, dlatego kobieta od razu podała mu chusteczki by otarł łzy, było jej na jego widok przykro i od razu go mocno przytuliła, a mu od razu zrobiło się lepiej, właśnie tego potrzebował od swojej matki, 33 lata tylko krzyki i obwinianie, zamiast pochwał za dobre stopnie w nauce, podczas lat szkolnych był świetnym uczniem, jego ulubionym przedmiotem była matematyka. Był uważany za debila, ale był niezwykle inteligentny, był też niezwykle odważny i wysportowany czego nikt nie zauważył po jego rysach jego twarzy ostatnio jak grał z Eddiem Burskim w tennisa dał mu niezwykłe wciry, że temu było wstyd. Paulie wszystko opowiedział nieznajomej, a ona go tylko głaskała po włosach, po chwili jednak się odezwała. - Masz rację, to marny lekarz... Ja jestem psychiatrą jeżeli mi zaufasz to postaram się tobie pomóc.
- Dziękuję zastanowię się, ale teraz muszę iść bo mój przyjaciel Sam wraca z oddziału położniczego jego żona urodziła dziecko.
- Dobrze, ale masz tu moją wizytówkę - Gdy Sam wyszedł ze szpitala, Paulie zauważył że jego przyjaciel jest wręcz rozanielony, czule opowiadał o swoim synu, nie żałował tego, że odbił Michaelle z rąk ludzi Morello i zabronił jej być damą do towarzystwa, zapewniał jej wszystko od dachu nad głową po bezgraniczną miłość.

Kolejna część pewnie ukaże się za jakiś czas
Sam był zmartwiony tym co zobaczył w samochodzie jego przyjaciel cały czas szlochał w taksówce a ten go uspokajał, w końcu gdy zapytał o tą psychiatrę zmusił Pauliego do zwierzeń defacto to był temat na inny dzień, ale Lombardo przyznał się, że jednak coś do niej czuje i nie wiedział czy powinien tam iść czy to olać, Sam podpowiedział mu, że to chodzi o jego zdrowie psychiczne, a miłość lepiej jest wyznać potem, bo na to jest czas, ale jego zainteresowanie zostało przez nią odwzajenione, była ona polką z mroczną przeszłością, była obrażana kiedyś od najgorszych przez jej eks, czego ona się wstydziła, jej były był zwykłym idiotą, który kochał inne panienki a nie ją, zawsze ją tylko oskarżał o to, że ona się puszczałaa sam to robił, była to osoba wredna w każdym znaczeniu tego słowa, też miała depresję, ale zaczęła pisać książki o Delgado to jej pomogło pokonać ból i depresję, mu właśnie taka się marzyła kobieta, niska, sprytna, kochająca, do tego wcale nie była głupia. Jednak na pierwszą terapię przyszedł spięty, ona to zauważyła i zrobiła mu masaż ramion podczas pierwszej sesji teraupetycznej, podczas rozmowy wylał cały swój smutek i pokazał jej zeszyt w którym pisał on swoje zwierzenia jednak on był zbyt mały, bo zaledwie 16 kartkowy, dlatego ona podała mu 288 brulion A4 i w nim kazała mu pisać swoje przemyślenia.
- Przepraszam, że zapytam, ale mam pisać piórem, ołówkiem czy długopisem?
- Czym ci wygodnie Paulie, ja piszę piórem kulkowym, bo niestety jestem mańkutem i łamię stalówki od zawsze... jesteś uczulony na kocią sierść?
- Nie, nie jestem, a co? Chcesz przeprowadzić terapię kotem?
- Tak, bo Sheldon pomógł już 100 osobom z depresją, jest to kot brytyjski krótkowłosy z rodowodem, mam dwa psy i dwa koty.
- To masz co robić...
- Tak, oj tak... ale to cena jest z 2000$ bo dla jednego psa karma, dla drugiego, dla jednego kota karma, dla drugiego karma, każdy mój pupil musi mieć inną.
- Jak to inną?
- Bo Vito i Sunny to dwie rózne rasy, Vito to cavalier king charles spaniel, a Sunny to labrador, Sheldon to kot brytyjski krótkowłosy a Cesar to jest kot sfinks.
- Rozumiem, ale kiedy następna terapia i gdzie?
- Myślę, żeby u ciebie w mieszkaniu, bo nie można już mi tu przyprowadzać żadnego z moich podopiecznych, bo ja mnie z nimi zobaczą to stracę tą robotę, a niestety nie jest mi tu tak łatwo wyżyć, wydaję krocie na żarcie dla nich i na jedzenie dla mnie i tak często głoduję... - Dziewczyna była głodna jak wilk, dlatego tylko po zakończonej terapii Paulie zabrał ją do baru i zażądał, żeby Luigi ugotował jej coś, więc ten zamknął bar i ugotował jej parę obiadów na kilka dni, mimo że Salieri się na to nie godził póki Paulie mu tego nie wyjaśnił, oczywiście nadal w barze był też Frank, który zmienił się fizycznie nabrał mięśni i siły, ponieważ zaczął uczęszczać na siłownię, dlatego jego zmiana była widziana gołym okiem z Collettiego robił się pomału Herkules, tyle że w wersji włoskiej. Podczas jedzenia postanowił z nią pogadać.
- Nie chcesz zmienić pracy? Pytam dlatego, że szukam sekretarki do mojego biura rachunkowego, raz w miesiącu byśmy się dzielili kasą za usługi, ale to tak na miesiąc wychodzi ponad 30 tysięcy.
- Jako psychiatra zabrabiam tylko 9 tysięcy z tego tylko tysiąc mi zostaje, oczywiście jeżeli mogę zapytać o jakieś... - Wtedy dziewczyna zamknęła usta.
- Tak dodatki będą, o to się nie bój tylko powiedz jak ci smakuje penne a la Luigi.
Dziewczynie zasmakowało bo zjadła wszystko do ostatniego okrucha.
Przepraszam ale brakuje mi już weny...