Użytkownik Roku 2011 i 2012
1511
Sezon wakacyjny roku 2008 został już dawno uznany zamknięty, więc warto go troszkę powspominać :) Na początek dam swoją, żartobliwą opowiastkę. Jako, iż chciałem przypomnieć sobie jak się pisze "dobre" teksty, to jego wykonanie jest nieco oryginalne :P
Jeden z poranków pierwszego tygodnia tegorocznych wakacji. Budzę się w samochodzie, na parkingu w Calais (Francja) czekając na przeprawę promową do Wielkiej Brytanii. Wszystko wygląda zupełnie inaczej niż w nocy, kiedy tutaj dotarliśmy... Po prawej wjazd na plac, kawałek autostrady i droga prowadząca do terminalu znajdującego się za moimi plecami. Oglądając się na lewo widzę okolice kanału La Manche, a tuż obok plażę, która w niektórych miejscach jest wręcz zasypana małymi muszelkami - coś pięknego... Przede mną wysoki na kilka metrów piaszczysty, porośnięty zielenią pagórek odgrodzony od parkingu betonowymi słupkami. Pęcherz daje o sobie znać, więc wyskakuję z auta i szukam Toi' Toi'a (magiczna, niebiesko-biała budka służąca do załatwiania swoich fizjologicznych potrzeb). Niestety, nigdzie czegoś takiego, ani podobnego nie widać. Postanawiam więc za toaletę wybrać sobie ostatnie z opisanych wyżej miejsc. Podchodzę do jednego z betonowych słupków, rozglądam się i "leję". W tym czasie do mojej głowy przyszła myśl: jak ja jestem daleko - od Polski, od domu, od rodziny... Spoglądam w dół, a tu ukazuje mi się dość znany widok, a dokładnie foliowe opakowanie po czteropaku "Żubra". Ten przedmiot przybliżył mi nieco naszą ojczyznę...
PAMIĘTAJCIE: Polska i Polacy są wszędzie - nawet tam, gdzie nikt się ich nie spodziewa ;)
A żeby nie było tak słodko - wracając z "toalety" zauważyłem niebiesko-srebrnego vana zmierzającego w moją stronę, co nie wróżyło nic dobrego... Ale ja idę dalej. Na szczęście dwóch mundurowych przyjechało tutaj jedynie w
celu odprężenia swojego kompana - owczarka niemieckiego, jak i zapewne siebie.
Tak, można by to streścić w jedno zdanie, ale się troszkę pobawiłem :D Komentarze, a tym bardziej wasze historie - mile widziane ;)
Jeden z poranków pierwszego tygodnia tegorocznych wakacji. Budzę się w samochodzie, na parkingu w Calais (Francja) czekając na przeprawę promową do Wielkiej Brytanii. Wszystko wygląda zupełnie inaczej niż w nocy, kiedy tutaj dotarliśmy... Po prawej wjazd na plac, kawałek autostrady i droga prowadząca do terminalu znajdującego się za moimi plecami. Oglądając się na lewo widzę okolice kanału La Manche, a tuż obok plażę, która w niektórych miejscach jest wręcz zasypana małymi muszelkami - coś pięknego... Przede mną wysoki na kilka metrów piaszczysty, porośnięty zielenią pagórek odgrodzony od parkingu betonowymi słupkami. Pęcherz daje o sobie znać, więc wyskakuję z auta i szukam Toi' Toi'a (magiczna, niebiesko-biała budka służąca do załatwiania swoich fizjologicznych potrzeb). Niestety, nigdzie czegoś takiego, ani podobnego nie widać. Postanawiam więc za toaletę wybrać sobie ostatnie z opisanych wyżej miejsc. Podchodzę do jednego z betonowych słupków, rozglądam się i "leję". W tym czasie do mojej głowy przyszła myśl: jak ja jestem daleko - od Polski, od domu, od rodziny... Spoglądam w dół, a tu ukazuje mi się dość znany widok, a dokładnie foliowe opakowanie po czteropaku "Żubra". Ten przedmiot przybliżył mi nieco naszą ojczyznę...
PAMIĘTAJCIE: Polska i Polacy są wszędzie - nawet tam, gdzie nikt się ich nie spodziewa ;)
A żeby nie było tak słodko - wracając z "toalety" zauważyłem niebiesko-srebrnego vana zmierzającego w moją stronę, co nie wróżyło nic dobrego... Ale ja idę dalej. Na szczęście dwóch mundurowych przyjechało tutaj jedynie w
celu odprężenia swojego kompana - owczarka niemieckiego, jak i zapewne siebie.
Tak, można by to streścić w jedno zdanie, ale się troszkę pobawiłem :D Komentarze, a tym bardziej wasze historie - mile widziane ;)