No popatrz, ja też ostatnio miałem podobną sytuację. Generalnie nie mam aż tak jak ty, że zastępuję np. mp3-kę walkmanem, lub coś w tym rodzaju, gdyż należę do osób ceniących wygodę
Ale gdy ostatnio bardzo nudziłem się w sobotnie popołudnie, postanowiłem wybrać się na strych, w poszukiwaniu jakichś cudeniek, no i o dziwo moje poszukiwania nie zakończyły się fiaskiem, a wręcz przeciwnie. W kartonowym pudle znalazłem stary gramofon produkcji radzieckiej. Wyglądał na nieużywany, był w bardzo dobrym stanie. Natychmiast zabrałem go na dół, i wziąłem jeden z winyli, które kolekcjonuje mój ojciec. Nigdy ich nie przesłuchałem, bo nie było właściwie na czym. Gdy już poradziłem sobie z "konfiguracją" gramofonu i gdy ustawiłem wszystko tak jak trzeba, wyjąłem z papierowego opakowania płytę Perfectu i umieściłem ją w odpowiednim miejscu.
Wiecie, jakie to niesamowite uczucie usłyszeć "Niewiele ci mogę dać", przy tym akompaniamencie charakterystycznych trzasków słyszanych gdzieś w tle? Naprawdę, ta muzyka była tak... inna, od tej którą słyszymy na co dzień, pozbawiona tej fałszywej czystości, była taka... prawdziwa. Nie wiem dokładnie jak to określić, ale tego aż chciało się słuchać. Przy kolejnych płytach było tak samo - Czerwone Gitary, Skaldowie, a nawet - uwaga - The Beatles. Tutaj po prostu zostałem zniszczony, przez cały dzień siedziałem, i przysłuchiwałem się w półmroku muzyce Beatlesów, dobiegającej z gramofonu. Te kilka godzin od mniej więcej 15, do 23 minęły nie wiadomo kiedy i naprawdę, jeśli ktoś kiedykolwiek będzie miał okazję przesłuchać coś na gramofonie, niech zamknie się w pokoju, przygasi światło i puści coś wolnego, a najlepiej niech usiądzie z kimś bliskim i po prostu się wsłuchuje. Taka muzyka to prawdziwa muzyka, i choćbym puszczał 'Yesterday' Beatlesów na najlepszym sprzęcie muzycznym to jestem pewien, że ta muzyka nie byłaby taka sama, jak ta, która popłynęła z tego wiekowego gramofonu.