[Właśnie majstruję przy dziale dot. PBFu, jako, że jeszcze przez jakiś czas będzie rekrutacja a później ujrzy go i tak grupa zainteresowanych osób, postanowiłem wrzucić tutaj tekst, który napisałem w ramach wstępu do rozgrywki. Coś na zasadzie fabularnego intro. Tak jak już każdy zainteresowany wie, Mafia PBF zaczyna się od wybuchu wojny między panującymi tam rodzinami. Zainteresowanym życzę miłej lektury i mam nadzieję, że tekst przykuje uwagę kolejnych osób. Zapraszam do lektury]

Grube szkło szklanki, w której jeszcze przed chwilą znajdował się ognisty napój prosto z Tennessee, wołało o ponowne napełnienie. Mężczyzna odpowiedział na tę prośbę, nalewając sobie jeszcze jedną rundkę. Miał podły nastrój, a nic nie poprawiało mu go tak, jak dobry whiskacz w towarzystwie mocnego papierosa. Jednak tego dnia, nawet to zdało się na nic. W końcu mężczyzna narzucił na siebie płaszcz, upewnił się, czy klucze, portfel, notatnik i pistolet są na miejscu. W końcu wyszedł z mieszkania. Tej nocy, wszystko miało się rozpocząć na dobre. Dobiła północ.

Stary blok atakował dwóch wchodzących po schodach mężczyzn sypiącym się z sufitu tynkiem. Ci pokonywali jednak kolejne piętra niestrudzenie. Jeden z nich wyciągnął z wewnętrznej kieszeni płaszcza notatnik.

- To tu? – Zapytał wysoki kompan, trzymający od niechcenia potężny rewolwer.

- Tak. To tu. – Odpowiedział drugi z nich, wyciągając Colta.

- Wchodzimy?

- A co? Mamy czekać, aż umrze śmiercią naturalną?


Wyważane drzwi narobiły wiele hałasu. W sąsiednich mieszkaniach słyszeć można było szczekające psy i płacz dziecka, jednak światła na całym podwórku pozapalały się dopiero po pierwszym strzale.

Leżący na ziemi grubas wił się z bólu, próbując dosięgnąć swojego rewolweru. Kolejny strzał został wymierzony w sam środek sięgającej dłoni. Postrzelony zaczął płakać.

- Czego chcecie!? Czego, kur** chcecie?! – Wył, krztusząc się i sapiąc.

- Chcemy aby twój szef zrozumiał informację, jaką nasz szef ma mu do przekazania.
– Odpowiedział jeden z gangsterów, odpalając papierosa.

- Oczywiście! – Skomlał krwawiący grubas – przekażę mu ją! Przekażę co tylko chcecie.

- O tak! Przekażesz. – Odpowiedział drugi, celując ofierze w klatkę piersiową. Hałas, jaki mógł z siebie wydać tylko i wyłącznie Magnum, przedarł się z ogromną siłą przez wszystkie pozostałe dźwięki, towarzyszące całemu wydarzeniu. – Teraz, twój szef będzie wiedział na pewno. To wojna. A przed nami nie ma ucieczki.

Była godzina pierwsza w nocy.

- Zbierajmy się, Tom. Świnie za chwilę tu będą.

- Mhm… -
Mruknął niższy gangster, nieśpiesznie paląc papierosa. – Paul. Mamy jeszcze dwa nazwiska. I całą noc przed sobą. Gdzie Ci tak śpieszno?

...

Miasto zżera wojna. To moment, w którym tak naprawdę każdy jest sobie równy - ma taką samą szansę na przyszłość. Możesz stanąć do walki, lub schować się pod stołem. Możesz sięgnąć po władzę lub stracić ją z dnia na dzień... A przede wszystkim... Możesz na tym całkiem nieźle zarobić... Jaki jest twój ruch?
Obrazek
- M a f i a P B F -